David Vincent, Joel McIver – UWOLNIĆ FURIĘ – I’m Morbid

uwolnic-furie-i-am-morbid

Rok wydania: 2021
Wydawca: In Rock


„Gdybym umarł jutro, umarłbym spełniony. Czuję, że widziałem więcej, robiłem więcej i doświadczyłem więcej niż  ponad dziewięćdziesiąt dziewięć procent ludzkości…”

To jedno z ostatnich zdań, które znalazło się w biografii ikony death metalu Davida Vincenta, ale znakomicie opisuje to z czym mamy do czynienia w tej pozycji. Vincent to postać nietuzinkowa, miał niebagatelny wpływ na rozwój sceny death metalowej, a Morbid Angel, którego był członkiem zbudował podwaliny dla setek jak nie tysięcy naśladowców.

Postać naszego bohatera na pewno jest wyrazista. O tak, o Davidzie Vincencie na pewno nie można powiedzieć, ze był nijaki. Zawsze miał swoje zdanie, był i jest zdecydowany oraz konsekwentny. W młodości roztaczał wokół siebie nimb mroku a niekontrolowane wybuchy agresji na pewno wielu zapamiętało na lata. Obecnie to ustatkowany pan po pięćdziesiątce, który postanowił podsumować swoja dotychczasową karierę. W „Uwolić Furię” dowiemy się między innymi o trudnych relacjach z ojcem, o muzycznych początkach, o rozwoju i eksplozji popularności Morbid Angel, ale i o religii, polityce, Alice Cooperze, współpracy z Laibach, aktorstwie czy muzyce country. Dowiadujemy się co porabiał w okresie gdy po wydaniu „Domination” opuścił zespół, poznajemy też kulisy powrotu. O tym ostatnim można śmiało powiedzieć, że wpisuje się w powiedzenie, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki, a sam powrót, w ostatecznym rozrachunku pozostawił po sobie gorycz rozczarowania. David Vincent nie jest jednak osobą, która łatwo się poddaje, czego najlepszym przykładem jest jego nowy zespół Vltimas a i w muzyce country radzi sobie nad wyraz dobrze.

Książka co i rusz przetykana jest myślami i spostrzeżeniami na temat otaczającego nas świata, raz są lepsze raz nieco zbyt podniosłe, w tym jednak cały urok wydawnictwa. Książkę po prostu się pochłania a „przerywniki” w postaci tekstów utworów oraz ich interpretacji jak i kulis powstawania, znakomicie dopełnia całości.

Nigdy nie byłem wielkim fanem Morbid Angel, a sam David Vincent jawił mi się jako postać tajemnicza i mocno kontrowersyjna. Lektura „Uwolnić Furię” stawia go w nieco innym świetle, muzyk rozlicza się z wieloma aspektami życia gwiazdy, której na pewnym etapie odbiła sodówka… bez dwóch zdań postać to nietuzinkowa…

Piotr Michalski

Dodaj komentarz