DAMNESTY – 2017 – The Grand Delusion

DAMNESTY - 2017 - The Grand Delusion

01. Hope For Sale
02. Human 404
03. Glorious Intentions
04. Figures In Tar
05. Icons Of Fire
06. Sounds Of The Fallen
07. The Pyre
08. View Of The Leech
09. Deus Vult
10. The Becoming Clash
11. The Grand Illusion

Rok wydania: 2017
Wydawca: Sliptrick Records
Profil Facebook


Damnesty to pięcioosobowy skład z Finladnii, założony w dekadę temu. W dorobku mają dwa albumy – „…at Least We Tried” (2012) oraz opisywany „The Grand Delusion”, wydany w roku 2017. Gdyby nie fakt, że płytę dostałem jako bonus do Indignity, kompletnie nie wiedziałbym o istnieniu skandynawskiej grupy, a jest do czego ucho przyłożyć.


Rzut oka na płytę. Wydano ją ładnie i schludnie, choć skromnie. Niewątpliwie zwraca uwagę okładką utrzymaną postapokaliptycznym klimacie podobnym „Stalkerowi” (komputerowemu i filmowemu), co rzuca odrobinę światła na to, że zawartość nośnika do lekkich brzmień nie należy. Ten zaś skrywa ponad trzy kwadranse ostrej i zadziornej muzyki, w jedenastu całkiem ciekawych utworach.


Wbrew tytułowi, pod względem muzycznym, nie są one zbiorem fantastycznych urojeń ludzi o rażąco przesadzonym poczuciu własnych umiejętności. Zespół zna się na swoim fachu i robotę wykonał solidnie. Konkretne ciosy bez przesadnych udziwnień czy jakiejkolwiek, niepotrzebnej dźwiękowej poetyki, jednocześnie z odpowiednią dozą melodii, wpływającą na znaczny komfort słuchania. Natomiast w warstwie tekstowej, jest trochę momentów do zastanowienia „co autor miał na myśli”, ale dogłębną analizę pozostawiam samym zainteresowanym.

Informacje w mediach na temat zespołu i samego albumu, klasyfikują „The Grand Delusion” jako groove metal, co oczywiście nie mija się z prawdą, bo to dość szerokie i pojemne określenie. Ze swej strony dodam, że album jest wysoce energetyczny i mocny, o czym przekonać się można już od pierwszych chwil otwierającego „Hope For Sale”. Ponadto znaleźć w tym można sporo amerykańskiego klimatu z thrashowym zacięciem, a także wolniejsze utwory o lekko ponurej aurze, jak na przykład „Figures In Tar” czy „The Pyre”.


W przypadku Damnesty, wolniej lub nieco łagodnej, nie oznacza słabo, bowiem często spokojne fragmenty przeradzają się w całkowicie odmienną, wściekłą całość. Nie do przecenienia jest w tym wszystkim rola wokalisty, który prezentuje szeroki wachlarz umiejętności, bazując w dużej mierze na czystych wokalach. Nadaje utworom większej wyrazistości i specyficznego charakteru.


Album sprawia bardzo dobre wrażenie, a rozbudowane kompozycje płynnie prowadzą słuchacza aż do jego końca, bez poczucia nudy i zmęczenia. Niewątpliwie warto się z nim zapoznać.

7/10

Robert Cisło

Dodaj komentarz