1.Uśmiech losu
2. Cały nasz świat
3. Księżyc, ja i ty
4. Ballada dla miłości
5. Diabeł w butelce
6. Rock & Roll to jest to
7. Po spowiedzi
8. To co chciałeś
9. Rockowiec
10. Po co więcej mi
11. Parę lat
12. Kramek
Rok wydania: 2012
Wydawca: Metal Mind Productions
http://www.cree.pl/
Niedawno recenzowaliśmy koncertowe DVD Krzaka, teraz pora przyjrzeć się bliżej występowi innej śląskiej kapeli, zarejestrowanemu tego samego wieczoru (11 listopada 2011) i w tym samym miejscu (Teatr Śląski im. Stanisława Wyspiańskiego w Katowicach).
Panowie z Cree zdecydowali się na odważny krok. Aż połowa utworów to przedpremierowe wykonania. Studyjna płyta „Diabli nadali” ukazała się dopiero kilka miesięcy po katowickim koncercie. Do takich zabiegów często uciekali się w latach siedemdziesiątych rockowi giganci, ale dzisiaj to rzadkość – artyści raczej pilnie strzegą swoich nowych dzieł, by zbyt szybko nie trafiły one do sieci.
Nowości wypełniają pierwszą część koncertu, przedzielone są tylko przepiękną „Balladą dla miłości”. Co to musiało dziać się w tamten listopadowy wieczór na teatralnej widowni, skoro przed telewizorem przez człowieka raz po raz przechodzą ciary, gdy muzycy grają ten utwór…
A co do nowości… Wyłaniający się z kakofonicznego wstępu „Uśmiech losu” – bardzo „dżemowy” kawałek. „Cały nasz świat” – kłaniają się południowe klimaty Lynyrd Skynyrd. „Księżyc, ja i ty” – tutaj z kolei mamy floydowski klimat, spotęgowany jeszcze przez partie Sebastiana Riedla grane na gitarze slide oraz saksofonowe wstawki Dariusza Rybki, jednego z gości zaproszonego do udziału w tym koncercie.
Skoro już jesteśmy w tym temacie. Sporo dobrego wnosi również Bartek Miarka, gitarzysta znany z HooDoo Band. Natomiast w siódmym kawałku „Po spowiedzi”, na scenie pojawia się gość „z trochę innej parafii” – jak to sam określa… Piotr Kupicha mianowicie. Nie jest to jego pierwsza artystyczna kolaboracja z Riedlem juniorem, ale zastanawiam się, czy aby koniecznym zabiegiem było aż takie eksponowanie obecności lidera Feel: nie dość, że na folii dodano nalepkę z jego nazwiskiem, to jeszcze w dodatkach znajdziemy wywiad. Fani Cree i tak sięgną po to wydawnictwo, ale czy na taki ruch zdecydują się miłośnicy „A gdy jest już ciemno” – śmiem wątpić… Gwoli sprawiedliwości: „Po spowiedzi” wypada bardzo dobrze, bardzo w stylu Cree, mimo że muzycznie podpisali się pod nim Kupicha i członkowie grup Sami oraz Pilar. Zamykając temat gościnnych występów: jak ryba w wodzie czuje się w tym repertuarze harmonijkarz Michał Kielak (zagrał też wówczas z Krzakiem).
Końcówka koncertu to same pewniaki. Świetny „To co chciałeś”, żywiołowe „Rockowiec” i „Kramek” (z plejadą gości, którzy towarzyszyli Cree tego wieczoru), przejmująca ballada „Po co więcej mi”… Muzycy w bardzo dobre formie, słychać, że scena to ich żywioł, że dostają skrzydeł w kontakcie z publicznością.
W warstwie muzycznej nie bardzo jest się do czego przyczepić, wizualnie też bez zarzutu. Ogląda się to bardzo ładnie, chociaż Cree nie należy do grona kapel robiący sceniczny show.
W dodatkach oprócz standardowych rzeczy typu wywiady, fotosy, dyskografia, dostajemy bootlegowy zapis klubowego koncertu Cree na „Rockowych Zaduszkach”. Fajna ciekawostka…
8/10
Robert Dłucik