01. The Pulse of the Earth (Part 1 – The Magnetic Center)
02. The Pulse of the Earth (Part 2 – Impact of the Wave)
03. Where Echoes Gather (Part 1 – Beneath the Giant)
04. Where Echoes Gather (Part 2 – The Underground Swine)
05. Moondance
06. Where History Lives
07. Black Flag of Hate
08. The Claws of the Sea (Part 1 – Journey Into the Source)
09. The Claws of the Sea (Part 2 – The First Moment)
Rok wydania: 2017
Wydawca: AFM Records
http://www.communic.org/
Na nowy materiał Norwegów z COMMUNIC przyszło nam czekać aż sześć lat.
„Aż”, bo to najdłuższa przerwa wydawnicza twórców „Waves of Visual
Decay”. Na całe szczęście oczekiwanie dobiegło końca – następca „The
Bottom Deep” stał się faktem, który bezsprzecznie zasługuje na uwagę!
„Where Echoes Gather” już od pierwszych taktów otwierającego „The Pulse
of the Earth (Part 1 – The Magnetic Center)” napawa optymizmem. To, co
wyrasta na mięsistym riffie przeistaczając się w charakterystyczny ciąg
dźwiękowy pokazuje, że COMMUNIC powrócił i to w pełnej chwale. Muzycznie
zespół w dalszym ciągu konsekwentnie eksploruje rejony progmetalowego
rzemiosła tyle, że z bardziej wyczuwalnymi naleciałościami innych
gatunków. Prezentowane idee mają w sobie siłę, świeżość oraz energię.
Całość nierzadko przybiera pokręconą formę, a kompozycjom tradycyjnie
nie brakuje zawiłości oraz rozbudowanych form. W dalszym ciągu prezencja
COMMUNIC może budzić skojarzenia wobec amerykańskiej formacji
NEVERMORE, co w żaden sposób nie wypiera czynnika oryginalności. Faktem
jednak jest, że obie grupy łączy nie tylko stylistyczna przynależność,
ale przede wszystkim wokalne podobieństwa – pod tym względem Oddleif
Stensland oraz Warrel Dane mają wiele wspólnego.
Zespół zmienił za to barwy wydawnicze; zakończyła się długoletnia
współpraca z Nuclear Blast na rzecz innego niemieckiego wydawcy, którym w
chwili obecnej stał się AFM Records. Ten aspekt – być może całkiem
przypadkowo – pozytywnie wpłynął na ogólną prezencję zespołu, którego
skład personalny pozostaje niezmienny od pierwszej płyty. W zasadzie od
razu daje się poczuć poluźnienie więzi z mrokiem, które akurat przy
okazji posępnego poprzednika były wyraźnie zacieśnione. Poprawie uległo
także (w porównaniu chociażby do poprzednika) brzmienie, które nie dość,
że jest żywe i soczyste, te jeszcze ma w sobie więcej głębi,
przestrzeni. Z drugiej strony nie jest ono przesadnie dociążone, a pod
względem niskich częstotliwości naprawdę trafiono w punkt. Wydaje się
też, że nowe wydawnictwo jest bogatsze pod względem charakterystycznych
melodii. Praktycznie każdy utwór, nawet pomimo początkowej „szorstkości”
i mniejszej przystępności, po pewnym czasie przyciąga słuchacza nośnym
motywem, najczęściej chwytliwym refrenem. Świetne wrażenie robią partie
stricte instrumentalne. Jak w przeszłości tak i teraz norweskie trio ma
wiele do zaoferowania w tym temacie. I nie chodzi tutaj o partie solowe,
choć i tych oczywiście nie brakuje, ale o momenty, kiedy cały zespół
forsuje rozbudowane pomysły o charakterze instrumentalnym – można to
określić mianem metalowego RUSH. Panowie pozwalają sobie na śmiałe
wtrącenia thrashowe – co ma miejsce np. przy okazji „otwieracza”
(okolice połowy utworu) czy też „Where Echoes Gather (Part 2 – The
Underground Swine)”, kiedy po solowym motywie basu następuje
charakterystyczna atmosfera. Nie brakuje również nastrojowych momentów.
Pod tym względem najbardziej reprezentatywnymi utworami są: klimatyczny
„Moondance” z gitarowym zwieńczeniem w stylu grupy METALLICA oraz
atmosferycznie zmienny „The Claws of the Sea (Part 2 – The First
Moment”. To wszystko razem sprawia, że nowe dokonanie COMMUNIC, z uwagi
na jego różnorodność i pomysłową rześkość, człowiek smakuje z
zadowoleniem.
Uwagę zwraca również efektowna, a do tego malownicza i pomysłowa
okładka. Zdaje się odzwierciedlać zagadnienia związane z człowiekiem,
jego dominującą rolą i podbojowymi aspiracjami. Efekt jest naprawdę
imponujący (dużo lepszy niż przy okazji niewyraźnej i posępnej grafiki
„The Bottom Deep”), co zresztą każdy może zobaczyć na własne oczy.
Ogólnie rzecz ujmując premierowy materiał, praktycznie pod każdym
względem, wzbudza pozytywne odczucia stanowiąc sowitą rekompensatę
długiej przerwy wydawniczej – bez dwóch zdań, warto było czekać!
Jestem przekonany, że nowe dzieło Norwegów zostanie pozytywnie odebrane,
odbijając się szerokim echem nie tylko wśród fanów zespołu, ale również
tych, którzy lubią progmetalowe klimaty. Zdaję się, że „Where Echoes
Gather” to jedno z najlepszych dokonań COMMUNIC, który pomimo dość
hermetycznego stylu wciąż potrafi zaskoczyć, dokonać skutecznej
reformacji opracowanej formuły. Niepodważalnym tego dowodem jest właśnie
ten album – bardzo dobra rzecz dla tych, którzy w muzyce szukają czegoś
więcej i nie boją się wymagających nut.
9/10
Marcin Magiera