COMA – 2008 – Hipertrofia

COMA - 2008 - Hipertrofia

CD 1
1. Party
2. Wola istnienia…
3. After party
4. Lśnienie
5. Diagnoza
6. Transfuzja
7. Przesilenie
8. Nadmiar
9. Nowe tereny migreny
10. Trujące rośliny
11. Ciągi i pociągi
12. Osobowy
13. Loty i odloty
14. Emigracja
15. Stosunek do służby wojskowej
16. Zero osiem wojna
17. Polish Ham
18. Pożegnanie z mistrzami
19. Chrum !
20. Świadkowie schyłku czasu królestwa wiecznych chłopców
21. Koniec pewnego etapu

CD 2
1. Początek pewnego etapu
2. Ekhart
3. Na na na na
4. Zamęt
5. Zwalniamy
6. Widokówka
7. Przestrzeń nie-rzeczywista
8. Parapet
9. Popołudnia bezkarnie cytrynowe
10. Ślimak
11. Cisza i ogień
12. Epilog ze starym prykiem
13. Archipelagi
14. Recykling

Rok wydania: 2008
Wydawca: Sony BMG


Dwa lata kazała COMA czekać na swoje nowe wydawnictwo, więc oczekiwania były dość spore.
Jak się mają oczekiwania do rzeczywistości, to się niebawem okaże po zadowolonych, lub zawiedzionych fanach. Dla niektórych zaskoczeniem może być dwupłytowe wydawnictwo, natomiast dla innych fakt, iż mamy do czynienia z konceptem przedstawiającym całe życie człowieka od narodzin, aż po jego kres, a nawet odrobinę dalej.
Nasz bohater musi zmagać się z otoczeniem, z energią która jest w nim, która go otacza, z problemami życia codziennego i z przerostem. Właśnie przerost – inaczej tytułowa HIPERTROFIA jest mottem tego albumu.
Płyta zaskakuje okładką, znacznie odbiegającą od wcześniejszych wydawnictw zespołu. Na początku może się wydawać płaska i niezbyt udana, ale po bliższym zapoznaniu się z materiałem zawartym na płycie uwidacznia się jej głębszy sens. Nadmienię jeszcze tylko, że całościowo album (choć z prostą grafiką ) jest wydany w sposób bardzo estetyczny.
Czas na ocenę muzyki, ale poza tym że całościowo mamy do czynienie z trzydziestoma pięcioma utworami pozwolę sobie na opis każdej z płyt z osobna.

CD 1
Na początek bardzo ciekawie wita nas instrumentalne „Party”, wspaniale budujące nastrój przed tym co ma nadejść dalej, a dalej… …możemy się nieco rozczarować wokalem Piotra Roguckiego w początkowej fazie „Woli Istnienia”, jednak jest to tylko zabieg realizatorski, gdyż później słychać już to do czego byliśmy przyzwyczajeni z poprzednich albumów zespołu, czyli MOC – moc wokalu i moc wrażeń. Płyta składa się z jakby wstępów do utworów i utworów właściwych. Wstępy te są zaznaczone jako krótkie utwory i stąd taka ich mnogość na srebrnym krążku.
Na początku byłem nieco rozczarowany pierwszą częścią tego albumu, jednak kilkukrotne przesłuchanie pozwoliło odkryć to co wcześniej było niesłyszalne, a przede wszystkim zamierzenie twórców, czyli stany głównego bohatera. Naprawdę mamy do czynienia z mocno rozbudowanym albumem zarówno instrumentalnie jak i lirycznie. Codziennością życia dotyka „Osobowy”, numer nieco odmienny od pozostałych , ale świetnie współgrający z całością. „Zero Osiem Wojna” to już prawdziwa dobrze znana wcześniej COMA – mocna, dynamiczna, efektowna. Kolejne utwory tylko utwierdzają w tym przekonaniu, ale każdy sam musi wyrobić własne zdanie w tym temacie. Na pewno sceptycy i przeciwnicy zespołu będą mieli pole do popisu .

CD 2
Tytuł pierwszego utworu – „Początek Pewnego Etapu” – doskonale odzwierciedla dalsze losy bardziej dojrzałego życiowo bohatera, a także kolejne odsłony tego albumu. Fantastyczny, porywający „Ekhart” od pierwszych chwil wciąga słuchacza w stany emocjonalne naszego bohatera, a delikatna gitarowa solówka w połowie utworu tylko potęguje emocje.
Nieco ostrzejszy „Zamęt” na pewno zadowoli zwolenników ostrzejszego oblicza zespołu, natomiast „Widokówka” pozwoli na chwilę odprężenia.
Nie opiszę wszystkiego co zawarte na tej płycie, aby pozostawić coś co należy odkryć samemu, a zwłaszcza zakończenie, które może zaskoczyć niejednego odbiorcę.

Podsumowując, uważam że COMA wydała ciekawy, mroczny, rozbudowany, wciągający i bardzo emocjonalny album, nieco inny od poprzednich, ale nadal utrzymany w pewnej zawartej od samego początku stylistyce, co stałym fanom grupy na pewno się spodoba. Myślę, iż jest to jedna z tych płyt do których chętnie będzie się wracało i nie zaginie gdzieś na regale wśród innych CD. Teraz pozostaje tylko wybrać się na koncert…

9/10

Michał Walczak

Dodaj komentarz