1. The Sun also rises for unicorns
2. The Boy who lived before
3. I don’t care
4. Homeland
5. The Viper room
6. Falling
7. Circus
8. Perfect place to die
9. Stupid love
10. Monster
11. Black summer
12. Karma
13. Dead men wanted
Rok wydania: 2015
Wydawca: Metal Mind Productions
http://stillalive.cochise.pl/
„…jest pełna pytań, smutku, niepokoju i nostalgii. Nie brak w niej
także siły, buntu, radości, miłości i dumy. Wiele tu
utopijno-romantycznych wizji świata z odrobiną szaleństwa i gniewu. To
płyta o wyjątkowych jednostkach, wrażliwych i pełnych namiętności lecz
często, apatycznych, amoralnych, zamkniętych w sobie i wycofanych”.
Tych kilka słów opisujących nowe dzieło białostockiego Cochise powinno
być wystarczającym bodźcem skłaniającym do sięgnięcia po nowy album
formacji. Jeżeli jednak komuś mało, to zachęcam do lektury kilku
kolejnych zdań.
Z przyjemnością obserwuję jak ten zespól się rozwija i z każdym kolejnym
krążkiem wykonuje krok do przodu nagrywając (co tu dużo mówić) coraz
lepsze płyty! „The Sun Also Rises For Unicorns” to kolejna, w ich
dyskografii, porcja solidnego rockowego grania. Z jednej strony
zapatrzonego w scenę z Seattle (ze wskazaniem na Alice in Chains) a z
drugiej mocno osadzonego w tradycji lat siedemdziesiątych (Black
Sabbath). Cieszy też, że pomimo dość różnorodnego materiału
umieszczonego na krążku, jest on spójny i zwarty. Obok dynamicznych „The
Boy who lived before” czy “Dead men wanted” bez problem odnajdują się
rytmiczne i nieśpieszne „I Don’t Care” czy „Black Summer”, których nie
powstydziłby się Ozzy i jego ekipa – witajcie lata siedemdziesiąte (w
tym drugim radzę zwrócić uwagę na wyborną gitarowa solówkę i niesamowity
basowy podkład) a aby było jeszcze ciekawiej to pojawiają się tez
klimaty bardziej zwiewne i lekkie w postaci „Homeland” oraz „Falling”.
Obojętnie nie można też przejść obok poświęconej Riverovi Phoenixowi
(tragicznie zmarłemu aktorowi) mrocznej kompozycji „The Viper room”.
Rozpoczyna się delikatnie by wybuchnąć ogniem w stylu Metalliki z okresu
„Load” a zaraz potem przenieść słuchacza w klimaty Alice in Chains! Co
mamy tu jeszcze? Odjechany, podszyty mrokiem rodem z horrorów „Circus” i
„Stupid love”, stosunkowo spokojny utwór, w którym znakomicie wypadają
partie wokalne Pawła Małaszyńskiego. Śpiewa tu nisko i radzi sobie z tym
wybornie a refren po prostu nie może się nie podobać!
Cochise nagrali wyjątkowo udany album! “The Sun Also Rises For
Unicorns” to kilkadziesiąt minut muzyki, która sącząc się z głośnika
wybornie smakuje o zmroku, z kieliszkiem wina w dłoni. Co ciekawe,
dzięki swej energii, sprawdzi się też na koncertowych scenach! Jest
motoryka, jest klimat, są fajne melodie i niebanalne teksty – tak
trzymać!
9/10
Piotr Michalski