1. Fatal Warning
2. Dead Of Dawn
3. Forever
4. Echoes
5. Waiting
6. Soul Breaker
7. Seclusion
8. So Many Reasons
9. Chase The Lies
10. Every Last Thing
Rok Wydania: 2008
Wydawca: AFM Records
http://circle2circle.net/
Muszę powiedzieć, że z projektów post Savatage’owych bardziej lubię
Circle to Circle niż Jon Oliva’s Pain. Odnoszę jednak wrażenie, że ten
drugi nagrywa płyty równe, natomiast jeśli chodzi o zespół Zaka Stevensa
co drugi album wzbija się na wyżyny, by kolejnym wydawnictwem nieco
obniżyć loty. Tak jak po rewelacyjnym debiucie nieco gorszy był bardziej
zorientowany na heavy The Middle of Nowhere, z kolei koncept Burden of
Truth ponownie powodował przyspieszone bicie serca.
Delusions of Grandeur na początku też wydawał mi się małym spadkiem
formy Circle to Circle. Po dłuższym czasie od wydania, przy chłodnym
podejściu, album zyskuje nieco w moim odczuciu. Pierwszy zawód już się
zabliźnił, aczkolwiek od poprzedniej płyty czwarty krążek zespołu jest
gorszy i basta.
Jako winowajcę pierwszego wrażenia wymienić należy chyba brzmienie
albumu. Całość jest jakby za bardzo zbasowana i brzmi nieco tubalnie.
Minus należy się także za okładkę i to nie zamysł a wykonanie… tło
jest w porządku, ale sama postać wydaję się nazbyt komputerowo
wygenerowana.
Natomiast kompozycje? Tutaj mamy swoisty miks przestrzennego grania
albumów pierwszego i trzeciego wraz z heavy metalowym zacięciem drugiego
krążka. Płyta jako całość niestety nie jest równa. Druga część albumu
nie porywa tak jak pierwsze 5 kawałków. Ale po kilku chwilach słabszych
album wieńczy porządny, zmienny utwór Every last thing. Na płycie,
rzeczywiście spokojniejsze, przestrzenne kawałki przeplatają się z
ostrzejszymi i bardziej dynamicznymi, które jednak przeważają na płycie.
Ale nawet w tych drugich uszy cieszą kapitalne wokalizy Zaka, który nie
stroni od chórków (zbyt mało może znalazło się tu motywów zaśpiewanych
kanonami – jak w Savatage. Taki patent pojawia się w utworze ostatnim).
Czwarty album Circle to circle pozostawia po sobie dobre wrażenie.
Utwory trzymają pewien (dość wysoki, bądź co bądź) poziom, uważam że co
najmniej połowa z nich jest bardzo dobra, reszta dobra.
Do najlepszych zaliczyć należy Dead of dawn, który klimatem pasowałby
swobodnie do debiutu, spokojniejszy i bardziej patetyczny Echoes, z
kapitalnymi liniami melodii i pianinami, szybki Waiting, oraz wspomniany
wcześniej Every last thing.
Cała płyta naszpikowana jest melodyjnymi i szalonymi solówkami
położonymi na dynamicznych riffach, ale ostre kawałki w przypadku Circle
to Circle również są melodyjne. Miło pląsa w tle bas a perkusja dość
przyjemnie eksponuje soczyste talerze. I wszystko byłoby wyśmienicie,
gdyby płyta nie brzmiała jakoś… kiepsko.
7/10
Piotr Spyra