CHROME MOLLY – 2017 – Hoodoo Voodoo

CHROME MOLLY - 2017 - Hoodoo Voodoo

1. In the Beginning
2. Can’t be Afraid of the Dark
3. Some Kind of Voodoo
4. Pillars of Creation (Albion)
5. Now That Those Days Have Gone
6. Indestructible
7. Save Me
8. Rock for You
9. Feeling Pressurised
10. Dial ‘F’ for Freakshow

Rok wydania: 2017
Wydawca: EAR
http://chromemolly.com/


Weterani spod znaku NWOBHM nie składają broni i z początkiem 2017 roku wypuścili w eter drugi studyjny album po reaktywacji kapeli. Jak jest? Cóż, „Hoodoo Voodoo” powiela podstawowy grzech poprzednika – jest płytą nierówną. Ale tym razem – w porównaniu do „Gunpowder Democracy” – te „nierówności” bardziej biją po uszach.

Zaczyna się ten krążek naprawdę z wysokiego C. Klimatyczna introdukcja, a tuż po niej odpalają „Can’t Be Afraid Of The Dark”, przygotowany według starych, dobrych patentów Judas Priest. Wpływ ekipy Halforda i Tiptona mocno słychać również w potężnym „Pillars of Creation” (Albion). I gdyby cały album trzymał ten poziom, byłoby naprawdę świetnie. Niestety później zaczynają się dziać rzeczy – delikatnie mówiąc – dziwne. „Now That Those Day Have Gone” to przykład, jak nie należy pisać metalowych ballad. Rzewny refren po prostu rozkłada na łopatki niczym Aleksander Karelin u szczytu swojej kariery… Podobnie jak radosne „patataj” w rytmice „Rock For You”. W skądinąd niezłym „Save Me” znów następuje zmiana klimatu – tym razem Chrome Molly postanowili pokazać, że potrafią zagrać jak Deep Purple, z naciskiem na „Burn”.

Jak widać z powyższego, weterani oryginalnością nie grzeszą. Trudno uznać to za atut, ale wtórność nie musi z automatu glanować zespołu. Pod warunkiem, że będą nagrywać utwory na poziomie tych z początku oraz końcówki („Dial F For Freakshow”) płyty „Hoodoo Voodoo”… Da się?

6/10

Robert Dłucik

Dodaj komentarz