1. Conjuration
2. Sigillum Diaboli
3. Seal Ov The Black Flame
4. Black Blood Ov The Universe
5. Devil Worship
6. Coronation
7. Legacy Ov Sin & Blood
Rok wydania: 2016
Wydawca: Witching Hour Productions
https://www.facebook.com/ChristAgony
https://christagonyband.bandcamp.com/album/legacy-lp-2016
Czy data 18 listopada ubiegłego roku komuś coś mówi? Pewnie większość
skojarzy ten dzień z premierą „Hardwired… To Self-Destruct” grupy
METALLICA, bo jakże by inaczej (śmiech). Inne zdarzenia w tym dniu były
medialnie marginalizowane. Z tejże okazji wiele osób i portali
charakteryzowała swoje logo/bannery w metallicowe kształty… Szaleństwo
jak podczas rzutu nowej kolekcji odzieżowej w „Lidlu”. Jednak tego dnia
światło dzienne ujrzały też inne ciekawe albumy, czego pewnie wydawcy
do dziś nie mogą odżałować. Obok fenomenalnego „Atrament” A SENSE OF
GRAVITY, jednym z nich (nie chodzi o wydawcę) jest premierowy materiał
CHRIST AGONY, żywej legendy polskiej ekstremy!
„Legacy” to godny następca wydanego w 2011 roku „NocturN”, na którym
partie bębnów zarejestrował nadworny pałker BEHEMOTH, „Inferno”. Nowy
album jest również naturalną i w pewnym sensie oczywistą kontynuacją
tego, czego przedsmak otrzymaliśmy na EPce „Black Blood”. Zresztą dwa z
pośród trzech utworów, jakie zawierała, znalazły się również na
„Legacy”. Mowa o „Black Blood Ov The Universe” oraz „Coronation”. Co
jednak może dziwić, bębnów nie nagrał Darek Plaszewski (a to przecież on
zagrał na „Black Blood” i obecnie wspiera „Cezara” na żywo)?! Tym zajął
się znany w metalowym światku, Darek „Daray” Brzozowski (m.in. HUNTER,
MASACHIST, VESANIA) i zrobił to jak należy – jest to muzyk doświadczony,
więc nie ma się czemu dziwić. Również produkcja oraz brzmienie nowej
płyty CHRIST AGONY nie budzą zastrzeżeń; całość prezentuje się
selektywnie, podniośle, adekwatnie do monumentalnej zawartości
muzycznej. Nie inaczej mają się sprawy odnośnie opakowania, oprawy
wizualnej. „Cezar” ponownie skorzystał z usług tego samego grafika, stąd
okładka oraz wnętrze bookletu mają zbliżony klimat, co dwa ostatnie
wydawnictwa, a szczególnie „Black Blood”. To właśnie względem tego
ostatniego „Legacy” wykazuje największe podobieństwa (prawie identyczne
rozwiązanie wnętrza wkładki oraz dominująca czerń). Okładka tym razem –
choć mniej urokliwa niż poprzednia – prezentuje się za to bardziej
dosadnie – rogaty kozioł i wszystko na ten temat!
Równie diabolicznie jawi się sama muzyka, o tekstach już nie
wspominając, bo w tej materii piekielnych tematów nie brakuje (liryki
mają wyraźnie szatańsko przesłanie). Dźwięki stanowią w tym przypadku
monumentalno – mityczny podkład dla ewidentnie utożsamionych treści.
„Cezar” bezsprzecznie zaniechał muzycznych eksperymentów decydując się
na eksplorację dobrze znanych rejonów, co na pewne spotka się z
pozytywnym odzewem wśród fanów wczesnej twórczości zespołu. Może ktoś
zaraz powie, że to jedynie wymuszona próba przywołania ducha dawnych
czasów… W moim odczuciu, „Legacy” to coś więcej niż tylko typowy
powrót do korzeni. Nowy album oprócz charakterystycznego oblicza, niesie
w sobie coś jeszcze. Uwagę zwracają przede wszystkim; wysoka jakość
prezentowanych dźwięków jak również specyficzna, cholernie mroczna
atmosfera. Cechuje ją nie tylko tajemniczość, ale także niepokój,
przeszywający chłód. Do tego materiał posiada osobliwe, mityczno –
orientalne zabarwienie, czemu na pewno sprzyja obfite zastosowanie
akustycznych gitar, pojedynczo wyeksponowanych uderzeń bębnów (jakby
plemiennych). Te elementy idealnie współgrają z metalowym żywiołem –
można to uznać jako zestawienie przeciwstawnych biegunów, które tak
faktycznie tworzą konstruktywną całość. Dodatkowo jest to uwypuklone
dzięki skłonności do zapętlania poniektórych motywów. W wolniejszych
momentach owocuje to wystąpieniem doomowej aury. CHRIST AGONY z
powodzeniem stosuje średnie i wolne tempa pozwalając sobie nierzadko na
atmosferyczne wtrącenia, co chyba najmocniej odzwierciedla nastrojowo
przygnębiający „Legacy Ov Sin & Blood”, po którym zespół serwuje
słuchaczom miłą niespodziankę – „ukryty” utwór. Uwagę zwraca przede
wszystkim fakt, że jest on w całości zaśpiewany po polsku (rodzi to
pewne skojarzenia wobec „Lucifer” BEHEMOTH). Jest to również
najspokojniejszy akcent tego wydawnictwa i można go śmiało uznać za
swego rodzaju hymn/psalm pochwalny wobec ciemnych mocy.
Mimo całkiem pokaźnej dawki klimatu, panowie potrafią solidnie dołożyć
do pieca, co najlepiej słychać m.in. przy okazji „Devil Worship” czy też
fragmentarycznie podczas „Black Blood Ov The Universe”. Niezależnie od
zintensyfikowania energii kompozycje – przede wszystkim dzięki
opętańczym wokalom „Cezara” – posiadają barbarzyńskie oblicze. Czuć w
nich zwierzęcą agresję oraz drapieżną surowość, co dodatkowo potęguje
bluźnierczy charakter wydawnictwa. Kompozycje może nie są specjalnie
skomplikowane, jednak ich szlachetna prostota pozytywnie wpływa na
ogólną wyrazistość. Ponadto w większym stopniu zadbano o melodyjne (może
to za dużo powiedziane…), a na pewno bardziej rozpoznawalne momenty. W
tej materii najlepiej wypadają otwierający „Conjuration”, kolejny
„Sigillum Diaboli”, jak również ww. „Coronation” oraz sataniczny „Black
Blood Ov The Universe”, gdzie w tle wybrzmiewają „zakonne” ornamentacje
wokalne, wyśpiewujące demoniczne frazy. Od czasu do czasu można napotkać
także apokaliptyczne wstawki instrumentalne, co odzwierciedlają
„Conjuroation” oraz energetyczny „Seal Ov The Black Flame”. Jednak
całościowo album prezentuje mocno wyrównany poziom, a kompozycje są
stylistycznie spójne.
„Legacy” to bez wątpienia album udany, wciągający, a do tego diabelnie
klimatyczny. To materiał z duszą (w tym przypadku potępioną na wieki).
CHRIST AGONY stworzył rzecz, która z całą pewnością zapisze się chlubnie
w twórczości zespołu. Myślę też, że następca „NocturN” będzie
wydawnictwem, które będzie dojrzewać w świadomości słuchacza przez lata,
by za jakiś czas dorobić się miana płyty kultowej. Jestem przekonany,
że fani demonicznej twórczości „Cezara” (jak również sympatycy
black/death metalu) przyjmą ten krążek z otwartymi rękami, inaczej być
nie może!
8,5/10
Marcin Magiera