1. Little Butterfly
2. King Arthur’s Death
3. My Son
4. The Battle
5. Esyllt
6. Silent Agony
7. Don’t Forget Me
8. I’m Not Scared
9. Look Around You
10. I’m Alive
Rok wydania: 2012
Wydawca: Keltia Musique
http://www.childreninparadise.com/
Gdzie znajduje się ów „Dziecięcy Raj”, z którego płyną jakże piękne dźwięki? Okazuje się, że rajem tym, jest położony w północno-zachodniej Francji, na Półwyspie Bretońskim region, zwany Bretanią. Region ten wyróżnia się podobno dużą odrębnością kulturową, od innych ziem należących do Francji. Ciekawostka – nawet na kopercie płyty, którą z przyjemnością dzierżę właśnie w dłoniach, widnieje napis Made In Breizh (Bretania), a nie Made In France! Z tej właśnie krainy, założonej niegdyś przez celtyckie plemię Brytów, wywodzi się zespół „Children In Paradise”. Chociaż nie tak do końca, bo okazuje się, że jego współzałożycielka, producentka, kompozytorka, autorka tekstów a zarazem wokalistka (w jednej osobie) – Dam Kat czyli Kathy Millota, tak naprawdę posiada polskie korzenie (mama artystki pochodzi bowiem spod Częstochowy).
W 2007 roku Kathy i gitarzysta Gwalc’hmei założyli Children In Paradise. Oprócz nich, grupę tworzą: Patric Boileau – perkusja, Hilaire Rama – bas, Loic Blejean – uilleann pipes (odmiana dud) i low whistle (rodzaj irlandzkiego fletu) oraz Philippe Turbin (klawisze). Wydany na początku stycznia 2012 roku przez wytwórnię Keltia Musique, album „Esyllt”, jest muzycznym debiutem Bretończyków. Gościnnie w nagraniach uczestniczyli również ceniony francuski gitarzysta Pat O’May, oraz grająca na harfie Clotilde Trouilland. Obecnie zespół jest już w trakcie pracy nad swoją kolejną płytą.
Muzycznie Children In Paradise zaliczyć można bez wątpienia, do prog rockowego, muzycznego nurtu. Prog rock w ich wykonaniu, posiada (co sugeruje zresztą już samo instrumentarium) również pewne elementy celtyckiego folku. Jednak muzycznie zostało to na płycie idealnie wyważone, ponieważ folkowe dźwięki nie zdominowały całości materiału, są jedynie pewnym smaczkiem, istotnym dopełnieniem całości. Większość z dziesięciu kompozycji, które znalazły się na płycie cechuje niezwykła dźwiękowa subtelność (oczywiście duża w tym rola barwy głosu wokalistki). Nie brak na albumie również czarujących gitarowych solówek („Little Butterfly”, „King Arthur’s Death”, My Son”, „Silent Agony”…). Spokój i pewna muzyczna harmonia dominują na płycie, co nie oznacza jednak, grupa nie potrafi zagrać zdecydowanie ostrzej („The Battle”)
Children in Paradise – myślę, że warto zapamiętać tą nazwę, chcąc poczuć się jak w tytułowym raju.Najbardziej rajsko powinny poczuć się osoby, zafascynowane muzyką chociażby takich zespołów jak: Mostly Autumn, Karnatanka, Iona, Panic Room, Solstice czy Lorena McKennit.
8,5/10
Marek Toma