1.Ego
2.Bondage Of Love
3.B 52
4.Hero
5.Fuckshack
6.Everlasting Love
7.Gneration Zero
8.Stalker
9.Happy Ending
10.Walked Away
11.Fire
12.Sweet
13.Letter (Bonus Track)
Rok wydania: 2013
Wydawca: Metal Mind
http://www.chemiasound.com/pl/
Chemia wydała bardzo dobrą płytę. Zdecydowanie to jest najlepsze zdanie
jakie przyszło mi do głowy gdy szukałem sposobu na rozpoczęcie recenzji
płyty „The One Inside”. Wypieszczona, wymuskana, dopracowana w
najdrobniejszych szczegółach. Nagrana w słynnym kanadyjskim studiu The
Warehouse Studio pod okiem cenionych w świecie producentów i
realizatorów dźwięku Marca LaFrance’a i Erica Moshera. Brzmi
wyśmienicie. Skorzystanie z usług zagranicznych specjalistów od
rejestracji muzyki nie jest przejawem jakichkolwek kompleksów, ale
wynikiem przemyślanego działania. Przeglądając portfolio w/w panów
możemy znaleźć takie nazwy jak Bon Jovi, AC/DC, Mötley Crϋe, oraz
Nickelback czyli dali się poznać jako fachowcy od mocnego rockowego
grania z poważnym ładunkiem przebojowości. Wypisz , wymaluj muzyka
zespołu Chemia. Gdyby pokusić się o sprecyzowanie wyjdzie że najbliżej
im do Nickelback właśnie.
Oczywiście produkcja całości nie załatwia. „The One Inside” to przede
wszystkim zbiór dwunastu (nie licząc bonusu) wpadających w ucho,
świetnych kompozycji. Muzycy Chemii znaleźli patent jak stworzyć
chwytliwe, nadające się na listy przebojów utwory, i przy tym nie popaść
w banał. W większości przypadków pierwszoplanowe skrzypce odgrywają
gitary z mocnym wręcz potężnym, nu metalowym bądź heavy metalowym
brzmieniem. Decydują o rockowej zadziorności piosenek, później czas na
refren, który prawie zawsze pozostawia ślad melodii w pamięci. I tak
jest począwszy od pierwszego utworu „Ego” , definiującego zawartość
albumu. Następny numer „Bondage Of Love”, jest przykładem tego że
panowie doskonale wiedzą jak się komponuje hitowe piosenki. Potrafili
także zadbać o odrobinę „pikanterii” choćby w postaci najlepszego na
płycie numeru „Everlasting Light” posiadającego niesamowity groove, czy
„Fire”, który jest murowanym kandydatem na kolejny przebój, gdzie gitara
w refrenie wycina cudeńka.
Mocnym punktem obecnego wcielenia Chemii jest z pewnością pozyskany,
nowy wokalista Łukasz Drapała. Świetny głos, idealnie wpasowuje się w
brzmienia proponowane przez zespół. Plotka głosi, że podczas nagrywania
materiału Łukasz był chory na anginę. Z trudem oraz dzięki pewnym
specjalnym zabiegom udało się zarejestrować jego partie. Jeżeli w takim
razie nie był w najlepszej formie nagrywając „The One Inside” to co by
było gdyby…?
Całość nowego wydawnictwa Chemii dopełnia świetna okładka, która jest
wariacją obrazu Tomasza Sętowskiego pt. „Lewitująca” wykonaną przez jego
bratanka Jasia Sętowskiego. W nieco surrealistyczny sposób przedstawia
„anielską” postać, unosząca się w powietrzu, której miejsce znajduje się
gdzieś w chmurach. Tak… na pewno muzyka Chemii uskrzydla i daje
możliwość przebywania głową w obłokach. Przynajmniej na chwilę
wyznaczoną długością trwania „The One Inside”.
8/10
Witold Żogała