1. Wanted: Without a Face
2. Last Time
3. Significance
4. Narrow Escape
5. Chastity
6. News
7. Scoffer and the Destroyer
8. Strength of Purpose
9. War of Words
10. Distant Dreams
Rok wydania: 2013
Wydawca: –
https://www.facebook.com/ChainsawPL
Rodzimy Chainsaw to zespół, który wciąż ewoluuje, poszukuje i z
pewnością nie stoi w miejscu. Panowie zaczynali jako zespół heavy
metalowy i zapewne większość wielbicieli tej stylistyki z sentymentem
wspomina debiutancki „Electric Wizards” z 2002 roku. Od tego czasu sporo
się pozmieniało i to nie tylko w kwestii personalnej, ale przede
wszystkim stylistycznej. Obecne oblicze Chainsaw to zupełnie inna bajka.
Co istotne, owa bajka jest jak najbardziej warta poznania.
Potwierdzeniem słuszności niniejszego stwierdzenia niech będzie „War Of
Words”, najnowszy album ekipy z Bydgoszczy.
Premierowy materiał już przy pierwszym kontakcie potrafi wzbudzić
zainteresowanie za sprawą genialnej okładki (duuuże brawa dla Marty
Bejgier!). Grafika posiada fenomenalny klimat, a do tego idealnie
komponuje się z samą muzyką, która również posiada świetną atmosferę.
Prezentowane dźwięki z klasycznym heavy metalem mają niewiele wspólnego,
ale to nie powinno nikogo dziwić, bo bydgoska brygada już dawno
przecięła pępowinę z macierzystą stylistyką. Obecny azymut muzycznych
wojaży Chainsaw stanowią klimaty z pogranicza nowoczesnych form metalu,
które z powodzeniem stosują ostatnimi czasy m.in. takie formacje jak
Soilwork , In Flames czy nieistniejący Raintime.
Jednak „War Of Words” nie jest próbą ślepego naśladownictwa. To coś
zupełnie innego – muzyka, która mimo wyczuwalnych podobieństw, znajduje
dla siebie własną miejscówkę w niezwykle zatłoczonym towarzystwie
mnogiej konkurencji. Dużą tego zasługą jest wokalna specyfika Macieja
Koczorowskiego, którego charakterystyczna barwa nadaje kompozycjom
oryginalnego oblicza. Warto również zauważyć, że partie wokalne są dużo
bardziej agresywne niż te, które można było usłyszeć przed laty – oprócz
czystego śpiewania pojawiły się krzyki, wrzaski.
Ponadto wydawnictwo prezentuje się stosunkowo mrocznie, przebłyski
radosnego światła tym razem zostały skutecznie przyćmione, co najlepiej
oddają chociażby „Distant Dreams” (nasuwają się skojarzenia wobec
Anathemy z okresu „Eternity”) czy nastrojowy fragment w „Wanted: Without
a Face” przypominający specyfikę Katatonii. Dodatkowego atmosferycznego
usposobienia nadają muzyce ciekawe tła i zdobniki klawiszowe. Ich
obecność nie jest nachalna, rażąca – zastosowane rozwiązania zostały
przemyślane, mądrze zaaranżowane.
Oprócz tego premierowy materiał jest równy, może nawet zbyt jednolity.
Nie zaznamy eksplozji nośnych melodii – tym razem stanowią one raczej
ekskluzywny dodatek. M.in. z tego powodu, przy pierwszych odsłuchach
całość zlewa się w zbitą masę. Człowiek stara się usilnie odnaleźć punkt
zaczepienia w postaci melodyjnego/charakterystycznego motywu. Na
szczęście takowych elementów nie brakuje, tylko ich identyfikacja
początkowo może sprawić problemy.
Chyba największe zarzuty można żywić wobec mało klarownego,
przytłumionego brzmienia. Na swój sposób przypomina ono poczynania
szalonego Kanadyjczyka, Devin Townsenda. Jednak w tym przypadku ten
aspekt powoduje dziwne rozmycie. Nie jest to oczywiście przeszkoda nie
do pokonania – szczególnie, że wydawnictwo posiada całą gamę atutów,
ciekawych pomysłów.
„War Of Words” to płyta bez wątpienia udana. Wobec niej anatomiczny
rozkład na poszczególne utwory nie ma sensu – słucha się jej
kompleksowo. Chainsaw z powodzeniem eksploruje nowoczesne rejony szeroko
pojętego metalu i robi to po prostu doskonale, na światowym poziomie.
Płyta (jak dla mnie) jest niezwykle miłym zaskoczeniem, a do tego jedną z
bardziej udanych pozycji, które ukazały się w ostatnim czasie na
krajowej scenie. Chainsaw mimo rosnącego stażu nie ugrzązł w
stylistycznym marazmie. Wciąż ma w sobie siłę do tworzenia niebanalnych,
a przy tym ciekawych pomysłów i realizuje to na wysokim poziomie – nie
wierzycie? Posłuchacie, uwierzycie!
PS. Nie przegapcie wiosennych koncertów Chainsaw w doborowym towarzystwie (Frontside, Virgin Snatch). Oj będzie się działo…
8,5/10
Marcin Magiera