1. Invert
2. The Wolves
3. In The Eyes Of Rising Sun
4. The Days Of Dirt
5. Break Of Spell
6. Forever
7. Black Curtain (instr.)
8. Anywhere
9. Lady Of The Storm
10. Land Of Hope
11. Ghost Of The Universe
Rok wydania: 2011
Wydawca: Urbix
http://www.myspace.com/cetikupczyk
Nigdy nie ukrywałem, że sympatyzuję z zespołami Grzegorza Kupczyka. Na
CETI jednak bardziej baczną uwagę zacząłem zwracać od albumu Shadow Of
The Angel. Zaskoczeniem niemałym było również Perfecto Mundo… tym
bardziej z niecierpliwością wyczekiwałem nowej odsłony czyli Ghost Of
The Universe – Behind The Black Curtain.
Nie licząc intra, nowy krążek zawiera 10 regularnych kompozycji, i
trzeba przyznać, że zapowiedzi zespołu sprawdzają się. Mamy do czynienia
z płytą ostrzejszą i muzyką niżej osadzoną. Słychać w każdej niemal
kompozycji, że Barti Sadura stał się filarem zespołu i ma znaczący wkład
w kompozycje (co zresztą potwierdzają wpisy w booklecie). Nowe CETI to
zdecydowanie gitarowe granie – a to atut. Bywało bowiem w historii
zespołu, że partie klawiszowe wychodząc na pierwszy plan łagodziły
brzmienie, a często nie do końca szczęśliwie dobrane brzmienia mogły
razić słuchaczy przywykłych do heavy metalowej estetyki.
Tym razem ustrzeżono się takich zabiegów. Nowy album CETI przede
wszystkim brzmi klarownie. Mimo, że jest mocny i ciężki, bardzo wyraźnie
zaakcentowano motywy akustyczne, nie zabrakło przestrzeni na
wyeksponowanie basu (tam gdzie należy). Wspomniane klawisze natomiast
zostały bardzo przystępnie podane. Partie klawiszowe stanowią tu ciekawy
smaczek i nie zostały przekoloryzowane.
Mam jednak pewne zastrzeżenia. Myślę, że w pewnym sensie w pogoni za
oparciem utworów na riffie, zatraciły się gdzieś tak charakterystyczne
dla CETI lotne melodie. Przy fenomenalnych partiach gitarowych, tak
rytmicznych jak i solowych, coraz mniej charakterystyczne stały się
refreny. Powiem wręcz że po pierwszym przesłuchaniu ciężko mi było
zanucić refreny, patrząc na spis utworów. A to w przypadku CETI
niebywałe. Album jednak intryguje i skłania do ponownego odsłuchu,
kolejnego… i następnego…
Mam również uwagę dotyczącą utworu instrumentalnego, który na początku
narobił mi złudnych nadziei, że oto będziemy mieli do czynienia z
soczystym kawałkiem akustycznym. Ten natomiast ewoluuje… przy czym
nieco za długa jest część elektryczna. Sytuację ratuje niebanalne
pianino i wspomniane gitary akustyczne.
Podsumowując, po czterech latach od wydania rewolucyjnego Perfecto Mundo
i mariażu z muzyką symfoniczną, CETI powraca na heavy metalowe tory.
Nowy album może być niemałym zaskoczeniem dla dotychczasowych fanów
grupy. Jednak sympatyków twórczości Grzegorza Kupczyka nowa płyta
zaskoczy pozytywnie. Uważam jednak, że również, a może przede wszystkim
powinni po niego sięgnąć słuchacze, dla których CETI wydawało się
łagodniejszym projektem Kupczyka. Ghost of the Universe zweryfikuje te
poglądy.
8/10
Piotr Spyra