1. Morgue Ritual
2. Circle of Morbidity (feat. Jeff Becerra)
3. Feed the Pigs (feat. Kam Lee)
4. Final Fight
5. Deathmachine
6. Reborn
7. The Pestilence
8. Edder & Bile
9. Years of Nothing
10. Let Me Burn
Rok wydania: 2020
Wydawca: Nuclear Blast
https://www.facebook.com/cadavertheband/
Po szesnastu latach od ostatniego wydawnictwa, Cadaver powrócił z muzycznego niebytu, robiąc przy tym wokół siebie sporo szumu. Wszystko za sprawą „Edder & Bile”. Godnego następcy „Necrosis” i czwartego albumu w dorobku norweskiego przedstawiciela death metalu. Tym razem skład ograniczono do ledwie dwóch osób. Ojcem sukcesu i za razem głównym sprawcą całego zamieszania jest Anders Odden. Spod jego ręki wyszły partie gitar, basu i wokal, a resztę sprawnie dopełnił perkusista Dirk Verbeuren, mający również etat Megadeth. Określenie „reszta” w jego przypadku znaczy naprawdę sporo. Trzeba przyznać, że obaj panowie mocno się napracowali i odwalili kawał naprawdę porządnej roboty. Większość materiału powstała pomiędzy 2012 a 2019 rokiem, a część z tego co da się słyszeć sięga roku 1988.
Już na pierwszy rzut oka album zwraca na siebie uwagę nietuzinkową oprawą graficzną. Niemalże w dychotomiczny sposób zestawiono w niej drastyczną w zamyśle treść z żywą kolorystyką, nieczęsto spotykaną w tym gatunku muzycznym (sam nośnik jest różowo błękitny…). Odważne podejście do tematu dało w efekcie piorunujący rezultat. Przykuwa uwagę, intryguje, a co najważniejsze – ładnie to wszystko wygląda, na swój turpistyczny sposób. To samo tyczy się samej płyty. W pakiecie do obrazu dodano oczywiście najważniejszą rzecz – przeszło trzydzieści minut wysoce energetycznych dźwięków, składających się na dziesięć kompozycji, solidnie dających się we znaki. Zdecydowanie nieodpowiednich dla osób lubujących się łagodnych melodiach.
Choć norweski duet się nie oszczędza i atakują kanonadą dźwięków, to jednak muzyka Cadavera daleka jest od przesadnie ekstremalnej i bezmyślnej łupaniny. Utwory są zwarte i dynamiczne, zaś niezbyt drastyczne zwroty akcji, szczęśliwie nie wywracają do góry nogami kompozycji, lecz dodają im specyficznego uroku i smaku. Również w żaden sposób nie przekombinowano ich pod względem aranżacji czy dodatkowych efektów, tworzących sztuczną, wydumaną atmosferę. Nie wisi nad nimi żaden znak zapytania, wieńczący pytanie „co autor miał na myśli”. Tu muzyka skutecznie broni się sama i nie potrzebna jej dodatkowa pomoc. Podobnie jest z zadziornym i kłującym głosem Andersa Oddena, wokalizującego swe kwestie w manierze bliskiej raczej black metalowi, aniżeli grobowym pomrukom typowego growlu. Całość jest zróżnicowana, lecz doskonale wyważona. Imponuje świeżym i klarownym brzmieniem, przez co słucha się tego z nieukrywaną przyjemnością. Na poziomie gatunkowym mamy do czynienia z ciężkim i soczystymi death metalem. Pełnym smakowitych naleciałości black i thrash metalu, dających same pozytywne efekty. Jakby tego wszystkiego było mało, na „Edder & Bile” pojawiły się zacne persony. Kam Lee z Massacre użyczył swego głosu w „Feed the Pigs”, natomiast Jeff Becerra z Possessed zaszczycił swym udziałem w „Circle of Morbidity”.
Odden i Verbeuren stworzyli naprawdę zgrany duet, a ich współpraca zaowocowała wielce udanym i wartościowym wydawnictwem. Stary duch w nowej odsłonie. Wciąż groźny i niezwykle kąśliwy. Dokładnie jak tytuł płyty – trucizna i żółć. Z pewnością to znaczący album na muzycznym rynku. Jeden z najlepszych jakie ukazały się ostatnimi czasy.
9/10
Robert Cisło