1. Minutes
2. Soon
3. Letters
4. Hurl
5. Filiżanki
6. Red
7. Nic
8. Ketonall
Rok wydania: 2012
Wydawca: 40 miles records
http://www.facebook.com/bymillionwires
No i co ja mam napisać? Ta recenzja miała być peanem nad niesamowitym
głosem wokalistki By Million Wires. Miała być o tym jak ogromny
potencjał drzemie w tej formacji i jak z takim wyczuciem dźwięków i TAKĄ
wokalistką daleko mogą zajść… niestety w trakcie poszukiwania
informacji o grupie okazało się, że…. Anna Ostafil nie jest już
członkiem grupy a zespół rozważa granie instrumentalne (nie dziwię się
bo zastąpienie osoby o takim głosie to nie lada sztuka).
Pamiętacie moje zachwyty nad Sorry Boys? W tym przypadku jest podobnie.
By Million Wires perfekcyjnie tkają sieć złożoną z klimatycznych,
niezwykle nastrojowych nutek. Może jest tu nieco mniej przebojowo,
jeszcze więcej tu klimatu i nastroju czy postrockowych muzycznych
pejzaży nie mniej to ten sam najwyższy poziom grania. „Letters to
Absent” to raptem 32 minuty ale dźwięki sączące się z głośników to
prawdziwy balsam dla duszy styranej codziennością.
Jak wspominałem na najwyższe słowa uznania zasługuje wokalistka. Anna
Ostafil dysponuje ona nieco matowym głosem a jej sposób śpiewania w
takiej (ja to nazywam) „beznamiętnej” konwencji, wywołuje u mnie ciarki.
Oczywiście zespół to nie jest jedynie osoba za mikrofonem i trzeba
jasno powiedzieć, że instrumentaliści zespołu to „klimatolodzy”
najwyższych lotów z wyraźnym wskazaniem ciągotek w kierunku wymienianego
tu już post-rocka.
Osiem kompozycji, które trafiły na „Letters to Absent” delikatnie sącząc
się z głośników roztaczają aurę spokoju i wyciszenia. Świetnie wypadają
dwie kompozycje zaśpiewane w naszym rodzimym języku i wskazałbym tu
„Filiżanki” jako utwór o największym potencjale przebojowości choć i
„Nic” nie można nic zarzucić.
Na koniec otrzymujemy próbkę instrumentalnego By Million Wires w postaci
„Ketonall” i choć to kompozycja ze wszech miar udana to apeluję do
muzyków aby jednak spróbowali znaleźć następczynię Ani… a gdyby
zdecydowała się na powrót to… ach, pomarzyć można, prawda?
9/10
Piotr Michalski