1. Time Of Broken Shields
2. Not Equal
3. Helmet Of The God
4. Fimbulvinter
5. Never Dead Nation
Rok wydania: 2023
Wydawca: Via Nocturna
Pochodząca z Żywca grupa Burning Creation jest świeżym graczem na rodzimej metalowej scenie, który zadebiutował ep-ką zatytułowaną „Never Dead Nation”. Muzycznie lokują się w tak zwanym viking metalu, czego zresztą można się domyślić po Mjolnirze umieszczonym w logo zespołu. Wspomniane wydawnictwo już na pierwszy rzut oka sprawia bardzo pozytywne wrażenie, gdyż wydano je w formie gustownego digipacku, oprawionego ładną grafiką autorstwa Damiana Bydlińskiego. Tylko po co te rogi na hełmach skoro mowa o wikingach? Przez nie nieśmiertelni wojowie przypominają raczej Umarłych z Dunharrow, aniżeli krzepkich najeźdźców z północy. Tak czy inaczej, płyta wygląda zacnie.
„Burning Creation” to również tytuł jednego z utworów Amon Amarth, co w tym przypadku nie jest bez znaczenia, gdyż żywiecki kwartet otwarcie przyznaje się do inspiracji twórczością Szwedów i słychać to wyraźnie. Częstym porównaniom muzyki tych dwóch grup w mediach trudno odmówić racji czy sensu. Jednakże między inspiracją a kopią różnica jest istotna, a krajanie, choć mają podobną wizję dotyczącą muzyki i tematyki utworów, to podążają swoją, nieco odmienną ścieżką.
Zespół doskonale wie jak się zaprezentować i nie wyważa drzwi otwartych na oścież. Owszem, grają melodyjny i przystępny death metal, stylizowany na szwedzką modłę, lecz w mym odczuciu trochę mniej pompatyczny i odrobinę bardziej surowy aniżeli obecny repertuar ekipy Hegga. „Never Dead Nations” to całkiem przyjemna muzyka o soczystym i klarownym brzmieniu. Żwawa, mocna, ale nie przesadnie agresywna. Pozbawiona przy tym nadęcia i nadmiaru chwytliwych melodii. Słychać bowiem, że zespół trzyma się pewnego umiaru, zamiast siać zniszczenie przesadnie przytłaczającą siłą i zawrotnymi tempami, co tylko wychodzi płycie na dobre.
Jako, że mamy do czynienia z epką, całość składa się zaledwie z pięciu utworów, utrzymanych ściśle w jednej stylistyce i pod tym względem żadnych ekscesów nie należy się spodziewać. Tak samo monotonii czy nudy, bo materiał prezentuje się dość ciekawie. „Never Dead Nation” sprawdza się zarówno w formie, jak i brzmieniu i w żaden sposób nie rozczarowuje. Twórcy zafundowali swym debiutem porcję solidnej, choć krótkiej rozrywki na wysokim poziomie. To nie jest grubo ciosany, ordynarny metal, lecz muzyka, której się po prostu dobrze słucha.
7/10
Robert Cisło