1. The Gate
2. Looking for my hiding place
3. Tune in!
4. You have no right
5. I’ve found my hiding place
6. Endless Road
7. The Voice
8. Get ready for your fight
Rok wydania: 2019
Wydawca: Lynx Music
https://www.facebook.com/thebrokenbridges/
Pochodzą z Grudziądza. Powstali w 2014 roku. Obecnie zespół tworzą :
Marek Habryn (wokal, gitara), Grzegorz Grzanka (instr. Klawiszowe,
akordeon), Łukasz Dryl (bas), Sławomir Kaligowski (perkusja) i Joanna
Pulkowska (drugi wokal). Większość materiału z płyty powstała na
przestrzeni lat 2014- 2016, jeszcze w starym składzie. Dwie ostatnie
kompozycje to już owoc współpracy wyżej wymienionych osób. W kwestii
muzycznej mózgiem przedsięwzięcia jest Marek Habryn, teksty natomiast są
dziełem Wojciecha Podemskiego (początkowo również gitarzysty zespołu).
Rock progresywny, który tworzą, powstał z fascynacji muzyką lat 70-tych,
co oczywiście słychać. Zaletą zespołu jest jednak to, że nie kopiują na
siłę stylu konkretnej formacji i tworzą swoją własną muzyczną jakość.
Dokonania sztandarowych progresywnych zespołów takich jak: Genesis czy
Yes, nie jest im obca, nie jest im obca również muzyka grupy Camel, a
także twórczość neo progresywnych formacji. Barwa głosu Marka Habryna
przypomina nieco Gary Brookera z Procol Harum.
Kompozycje od 1 do 6 były mi znane wcześniej. W 2016 roku, miałem
przyjemność recenzować ten materiał. Zespół wydał go wówczas własnym
sumptem (http://www.rockarea.eu/articles.php?article_id=4562). Tamtą
recenzje kończyłem zdaniem: „szkoda jedynie, że te 32 minuty, mijają zbyt szybko. Mogło by to potrwać chociaż odrobinkę dłużej”.
Po trzech latach mam to, co chciałem. Obecnie płyta trwa prawie 50
minut, a dwie całkiem nowe kompozycję, rokują widoki na przyszłość.
„The Voice”, to dosyć żywy utwór, z klawiszowym motywami, w których
słychać inspiracje Tony Banksem (Genesis) i Markiem Kelly (Marillion).
„Get ready for your fight”, rozpoczyna, się żwawym klawiszowym wstępem,
potem robi się nieco łagodniej, do momentu kiedy wchodzą mocne, prawie
prog metalowe gitary. Nastrój zmienia się generalnie, gdy wchodzi w
akcję – uwaga – akordeon i gitara flamenco. Utwór w tej fazie brzmi
bardzo latynosko. Użycie akordeonu w muzyce progresywnej, to oczywiście
nie novum. Robił to wcześniej chociażby łódzki Tune. Nie jest to jednak
sytuacja częsta, w takiej muzyce i świetnie się sprawdza. Kompozycję
jak i całą płytę, wieńczy piękna gitarowa solówka.
Odrestaurowane w stajni Lynx mosty, do których dodano dwa solidne przęsła, prezentują się więc bardzo okazale.
8/10
Marek Toma