1. Diamond Blue
2. It’s You
3. Jessie’s Gone
4. No More Mr. Nice Guy
5. The Rain
6. Broken
7. Face in the Crowd
8. Why
9. Too Young
10. Soldier Falls
11. Face The Night
Rok wydania: 2010
Wydawca: Frontiers Records
Szkocki wokalista, na wskroś amerykański materiał, wydany przez włoską
wytwórnię… Doprawdy rację miał niezapomniany Czesław Niemen śpiewając,
że „dziwny jest ten świat”.
Kariera Terry’ego Brocka rozpoczęła się w 1983 roku, kiedy zaśpiewał
chórki na płycie słynnej amerykańskiej kapeli Kansas. Przez lata był
typowym „pistoletem do wynajęcia”, udzielał się między innymi w sesjach
Michaela Boltona, współpracował ze Steve’m Morsem, a największą
popularność przyniosły mu dwie płyty nagrane – już w roli głównego
wokalisty – z cenioną brytyjską formacją Strangeways. Brock był również
jednym z kandydatów do objęcia wakującej posady frontmana Deep Purple,
kiedy pod koniec lat osiemdziesiątych Blackmore po raz kolejny pokłócił
się z Gillanem. Ostatecznie na „Slaves and Masters” zaśpiewał stary
kumpel Człowieka w Czerni – Joe Lynn Turner, ale już sam fakt, że Szkota
przymierzano do hardrockowej legendy był dla niego nobilitacją w
branży.
Mr. Brock musi być mocno przekonany o wartości swojego drugiego solowego
dzieła, skoro na tytuł wybrał nazwę rzadkiej odmiany diamentu.
Przesadził? Na pewno, chociaż bynajmniej nie musi wstydzić się za ten
materiał (za kiczowatą okładkę natomiast jak najbardziej…). „Diamond
Blue” przynosi porcję klasycznego, szlachetnego, przebojowego rocka. W
otwierającym kompakt kawałku tytułowym mamy riff wzięty prosto z
któregoś z orientalizujących kawałków Purpli („Strange Ways”?), ale
zwrotka i refren są już z innej bajki. Trzeba przyznać, że nasz bohater
(i jego współpracownik Mike Slamer) ma dobrą rękę do komponowania
zgrabnych, chwytliwych kawałków. Do tego dysponuje ciekawą barwą głosu,
„przybrudzoną” chrypą. Takie „Jessie’s Gone” (ten akurat napisany został
wspólnie z gitarzystą Strangeways Ianem Stewartem), czy „Broken” ze
dwadzieścia parę lat temu pewnie byłyby hitami, konkurującymi z
Whitesnake, Def Leppard, Kiss, Bon Jovi, czy Van Halen. „Diamond Blue”
to płyta, która powinna zaspokoić gust miłośników takich właśnie
dźwięków.
Ale nie samym hard rockiem Brock żyje. „The Rain”, „Soldier Falls” i
„Face The Night” przypominają, że facet śpiewał u Boltona. Żeby nie
było, Michael ballady może ma i ciut przesłodzone, ale całkiem miłe dla
ucha…
Bardzo dobra płyta, taki dźwiękowy wehikuł czasu przenoszący do lat
osiemdziesiątych, kiedy w MTV królowało „Here I Go Again” i „Livin’ On A
Prayer”. Piękne to były czasy…
A Terry Brock przymierza się do nowej płyty ze Strangeways. Jeśli
utrzyma taką formę, to zapowiada się bardzo interesujący comeback…
8/10
Robert Dłucik