1. Babylon 6:08
2. The Bogus Man 6:11
3. Wintersun 6:02
4. Utopia 5:56
5. Inferno 6:38
6. This Boy 6:59
7. The Devil And The Deep Blue Sea 7:35
8. Crescend 9:35
Rok wydania: 2010
Wydawca: Cooking Vinyl
Zabłąkane okręty szukające muzycznych lądów pokrewnych do tych Dead Can
Dance’owych śmiało mogą podążyć za światłem okładkowej latarni.
Nieodkryta ziemia obiecana płyty „Ark” czeka…
Zaczyna się bardzo orientalnym momentem, przepięknym utworem „Babylon”.
Druga kompozycja „The Bogus Man” już w nieco innych klimatach, bardziej
ambientowa, minimalistyczna. Dekadencki wokal Brendana idealnie
uzupełnia niesamowity klimat tej kompozycji. Dzięki użytym instrumentom
perkusyjnym nie brak w niej pewnej bliskowschodniej kolorystyki. Kolejny
utwór – „Wintersun” – kompozycja chłodna jak zimowy blask słońca,
tymczasem mamy środek lata, muzyka skutecznie chłodzi gorące od słońca
policzki przynosząc uczucie ulgi
Jest na tej płycie również pewna doza depeche’owej estetyki, chociażby w
kompozycji – „Utopia” (kojarzy się nieco z klimatem płyty „Black
Celebration”). Wokal Brendana w tym utworze brzmi jakby bardziej
emocjonalnie.
„Inferno” – kolejna muzyczna odsłona płyty „Ark”. Brzmi bardzo mrocznie
jakby była to muzyczna zapowiedź filmu grozy. Nie dotyczy jednak horroru
w sensie stricte, traktuje o tym, iż człowiek ogląda codziennie
prawdziwe życiowe horrory, które maja miejsce na Ziemi przez pryzmat
swojego telewizora w sposób bardzo obojętny (niczym prawdziwe zombie).
„This Boy”- kolejny snujący się muzyczny walec z pewnymi orientalnymi,
muzycznymi ornamentami. Tutaj Brendan Perry również odszedł nieco od
swej minimalistycznej maniery wokalnej.
„The Devil And The DeepBlue Sea” – to również bardzo spokojna
kompozycja, w drugiej części wchodzi bardziej transowa perkusja
ożywiając nieco klimat . Utwór dosyć pompatyczny w pewnym momencie
zapachniało mi nawet Vangelisem.
Orientalnej ornamentyki ciąg dalszy, ostatnia kompozycja – „Crescent”.
Nie wiem czy to możliwe ale chyba jednak najspokojniejsza. Muzyczne
ukołysanie do snu.
Trzeba przyznać, że Brendan Perry potrafi świetnie operować klimatem, omamić, wodzić słuchacza hipnotyczna aurą.
Płyta dzięki nagromadzeniu większej ilości elektroniki, wydaje się nieco
bardziej komercyjna od tego co mr Perry proponował nam w duecie z Lisą
Gerrard. Na szczęście nie jest to jednak komercja na miarę
„elektronicznej dyskoteki” Jeana-Michaela Jarre’a.
Ujmująca, hipnotyczna moc dźwięków jakie proponuje nam artysta pozwalana
to aby odpocząć po gorącym dniu, zachłysnąć się powiewem wiatru
ostatniej nuty płyty „Ark”. Gaśnie światło latarni, nadchodzi świt i
kolejny, gorący letni dzień…
8,5/10
Marek Toma