BRAIN CONNECT – 2010 – Get on Time

Brain Connect - 2010 - Get on Time

1. Bullet (Part I)
2. Bullet (Part II)
3. Bullet (Part III)
4. The Art Of Flying
5. Compression

Rok Wydania: 2010
Wydawca: –
https://www.facebook.com/thebrainconnect


Pierwsze wrażenie powala. Genialna okładka na wskroś progresywna powoduje że sięgam po płytę z pewnymi nadziejami i bardzo pozytywnym nastawieniem. Jeszcze tylko rzut oka we wkładkę – i płyta „Get on Time” ląduje w odtwarzaczu.

Pierwszy z utworów , to raczej klawiszowe intro. Ściana dźwięków, spokojna i przestrzenna… z jednej strony utwór przygotuje słuchacza do dość spokojnego jeśli chodzi o tempo ciągu dalszego, z drugiej, może znużyć. Podczas pierwszego odsłuchu powoduje zaciekawienie, podczas kolejnych mijam ten utwór. Zresztą spokojny początek drugiej części Bullet wystarczyłby za wstępniak. Po klawiszowym fragmencie pojawiają się bowiem bardzo ciekawie szyjące solowe gitary. Kiedy natomiast tempo przyspiesza, tło się zagęszcza, gitary rytmiczne dość fajnie korelują z hammondami.
W trakcie kolejnych minut możemy się zorientować, że mimo ciekawych motywów gitarowych i dynamicznej soczystej sekcji, ściany klawiszy będą towarzyszyły nam przez cały materiał. Ale tak naprawdę to gitary właśnie są tu zaletą. Z jednej strony dość porządne tło gitar rytmicznych z drugiej fajne solówki i melodie wygrywane przez Michała Ziaję.

Znacznie bardziej do gustu przypada mi zatem The Art of Flying, gdzie oprócz kapitalnych gitar, klawisze stanowią bardziej kolejny instrument solowy niż nachalne tło, gitara basowa również wydaje się mieć swoje przysłowiowe „5 minut”. Temu utworowi najbliżej do jazzowych improwizacji. Słuchaczom na co dzień nie obcujących z albumami instrumentalnymi przytoczę pewne skojarzenie. Otóż jeśli o brzmienie chodzi, Brain Connect czasem przywodzi mi na myśl Gary’ego Moore’a, niektóre solówki kiedy sprawiają wrażenie improwizacji, również kojarzyć się mogą z Moorem.
Utwór Compression, również robi dobre wrażenie. Nie dość że to utwór żywy i dynamiczny, to swoimi motywami nie nuży. Jest tu wprawdzie wiele patentów, jednak zebrane są w taki sposób, że utwór sprawia wrażenie monolitu, a nie przypadkowo pozlepianych improwizacji. Zastanawiać może chyba jedynie słuszność wybranego brzmienia gitary, które jest nieco bluesowo – archaiczne… no i zrezygnowałbym jeszcze z męczącego zakończenia, które stylizowane jest na rozregulowany radioodbiornik, jednak ciut przydługie.

Nie wiem czy traktować materiał jako minialbum czy jako demo. Bo jeśli o produkcję chodzi, zespół nie ma się czego wstydzić. Tak czy inaczej, jak to w przypadku tego typu materiałów bywa nie wystawię oceny punktowej. Natomiast nie ulega wątpliwości, że są to utwory dobre i wartościowe, a do tego ciekawe dla odbiorcy.
Cóż jeśli to ma być materiał promocyjny i panowie rozważą uwagi odnośnie swojej muzyki, pełny album może być porywający. Moim zdaniem proporcje gitary/ klawisze powinny być raczej takie jak w dwóch ostatnich utworach niż w trzyczęściowym Bullet – reszta jak najbardziej mi odpowiada.
Nawet jeśli przy kolejnych przesłuchaniach można z rezerwą podejść do klawiszy w Bullet, podczas pierwszego razu i zaznajomienia się z zespołem to element który kompletnie nie razi. Może zaś męczyć jeśli słuchamy płyty kolejne razy dla rozrywki… a to – zaręczam nastąpi, jeśli tylko sięgniecie po ten krążek.

W Brain Connect drzemie ogromny potencjał. Myślę, że wydawcy specjalizujący się w muzyce instrumentalnej chętnie sięgną po taki materiał. Trzymam kciuki.

Piotr Spyra

Dodaj komentarz