1. Dangerous (6:38)
2. Endless (10:09)
3. Crash (5:08)
4. Spiral (4:36)
5. Melt (3:37)
6. Tragic (6:58)
7. Tziganne (4:26)
8. Lost (6:24)
Rok wydania: 2000
Wydawca: Magna Carta
Jednym z gości tegorocznej edycji festiwalu perkusyjnego był Terry Bozzio, a to jak doskonałym jest perkusistą dowodzi nie jedna z płyt artystów u których bębnił. Dowodem jego nieprzeciętnych umiejętności, a przy tym niezwykłej wrażliwości muzycznej jest również drugi krążek projektu muzycznego (który współtworzył z dwoma innymi doskonałymi muzykami) – Bozzio Levin Stevens. Trzy karty znajdujące się na okładce mogą symbolizować tych trzech muzyków i choć widzimy tylko rewers, nikt chyba nie ma wątpliwości że są to asy.
Przyjrzyjmy się wiec bliżej tym karcianym tuzom:
Terry Bozzio: próżno wymienić wszystkie muzyczne indywidualności z którymi współpracował, wystarczy przytoczyć kilka: Frank Zappa, UK, Steve Vai, czy Jeff Beck to chyba wystarczający wycinek jego muzycznego CF.
Tony Levin: to mój zdecydowany ulubieniec i faworyt jeżeli chodzi o grę na „czterostrunowym wiośle” jak również na chapman sticku. Jeżeli chodzi o ten basowy autorytet, to również nie ma sensu wymieniać wszystkich muzycznych indywiduów z którymi współpracował. Najważniejszymi wycinkami jego muzycznego życiorysu jest bez wątpienia grupa King Crimson, jak również długoletnia owocna współpraca z Peterem Gabrielem. Wymienię może jeszcze jeden epizod jego z jego bogatej kariery: Liquid Tension Experiment, fantastyczny muzyczny projekt który współtworzył z Mikem Portnoyem i Jordanem Rudessem (Dream Theater)
Steve Stevens: w przypadku tego trzeciego z asów tworzących muzyczne oczko tejże płyty i tutaj lista znanych artystów których wsparł swą gitarową wirtuozerią byłaby bardzo długa. Kilka przykadów by nie popaść w zapędy encyklopedyczne: Billy Idol, Chris Squire i Billy Sherwood, Derek Sherinian, Steve Lukhater, no i chyba muszę wspomnieć o Michaelu Jacksonie („Dirty Diana” – Bad)
„Sytuation Dangerous” dostarcza tyle muzycznych wrażeń, energii, sprawczego potencjału, że nie sposób się nudzić. Z wirtuozerii tych muzyków wypływa tyle muzycznych niuansów, zapierających dech w piersiach pomysłów, że zadowolić może chyba najwybredniejszych malkontentów. Płyta zawiera osiem tematów i tak jak z filmami Alfreda Hitchcocka: zaczyna się trzęsieniem ziemi (w postaci utworu „Dangerous”), po czym napięcie dopiero narasta, choć każda z tych ośmiu kompozycji posiada swój własny, odmienny od pozostałych, niepowtarzalny klimat. Kompozycja która wyjątkowo rozpieszcza moje muzyczne doznania, jest nieco spokojniejszy a zarazem najdłuższy z utworów -„Endless”.
Wirtuozerskie projekty muzyczne, czy to gitarzystów, basistów bądź perkusistów, przeważnie mają to do siebie, że przy pierwszym zetknięciu oszałamiają, wciągają, paraliżują, lecz przy dłuższym obcowaniu zaczyna wiać nudą. W przypadku tej płyty, efekt osłupienia ciągnie się w nieskończoność. Jeżeli chodzi o tych panów słychać, że gra sprawia im niezwykłą frajdę. Ilekroć wkładam tą płytę do swojego odtwarzacza, napawając się geniuszem warsztatu muzycznego tych artystów i za każdym razem słuchając, towarzyszą mi podskórne „ciary”, a niezwykle istotnym, sprawczym elementem tego muzycznego dreszczyku emocji jest właśnie gra na perkusji Terryego Bozzio.
9/10
Marek Toma