BOWNESS, TIM – 2015 – Stupid Things That Mean The World

Bowness, Tim - 2015 - Stupid Things That Mean The World

1. The Great Electric Teenage Dream (3.58)
2. Sing To Me (5.46)
3. Where You’ve Always Been (4.07)
4. Stupid Things That Mean The World (3.05)
5. Know That You Were Loved (6.44)
6. Press Reset (3.54)
7. All These Escapes (3.06)
8. Everything You’re Not (3.40)
9. Everything But You (1.12)
10. Soft William (1.40)
11. At The End Of The Holiday (4.58)

Rok wydania: 2015
Wydawca: Inside Out
http://timbowness.co.uk


Cała dekada minęła od momentu wydania solowego debiutu Tima Bownessa – „My Hotel Yer”, do kolejnego albumu sygnowanego wyłącznie jego imieniem i nazwiskiem – „Abandoned Dancehall Dreams”. Tym razem na kolejną jego autorską płytę, nie musieliśmy czekać dekady, lecz zaledwie rok. Już na samym wstępie muszę wyznać, że na pytanie która płyta lepsza (A.D 2014, czy A.D 2015), nie umiem wyrazić jednoznacznej odpowiedzi. Już sama okładka sugeruje, że utwory zawarte na najnowszej płycie, będzie w dużej mierze muzyczną kontynuacją jej poprzedniczki. W kwestii muzycznej tak właśnie jest.

Album rozpoczyna kompozycja „The Great Electric Teenage Dream”, która nieco wyróżnia się spośród całości. Ton nadaje tutaj jednostajny rytm werbli (niczym bolero), nastrój potęguje, atmosfera narasta, kiedy do głosu dochodzą wręcz post-rockowo brzmiące dźwięki gitar. W kolejnym „Sing To Me”, muzyka wraca jednak na typowe bownessowskie tory. To pełen ulotnej aury, delikatny, melancholijny utwór, do którego idealnie wpisuje się barwa głosu Tima Bownessa. Taki klimat oczywiście przeważa na całym albumie, o czym świadczy już kolejna z kompozycji „Where You’ve Always Been”, ale są tutaj również wyjątki. Pierwszy z nich, to „Stupid Things That Mean The World”, rzecz zdecydowanie bardziej rytmiczna, przy której na upartego można by wdać się w taneczne pląsy, ale muzyka nie traci nic, ze swojego subtelnego uroku (pięknie brzmią tutaj partie smyków). Najdłuższy na płycie, sześciominutowy „Know That You Were Loved”, w którym do głosu dochodzą delikatne dźwięki, folkującej gitary, skojarzyć się może nieco, z solowymi dokonaniami Marka Knopflera. Największym zaskoczeniem będzie chyba jednak kompozycja „Press Reset”, jeszcze sam leniwie brzmiący wstęp tego nie zdradza, ale po chwili robi się naprawdę szybko i ostro! To chyba najbardziej ekspresyjny utwór, w muzycznym dorobku Tima Bownessa (można by powiedzieć, nasz artysta zaszalał!). Utwór ten śmiało mógłby znaleźć się w repertuarze Porcupine Tree. Świetnie kontrastują z nim, kolejne na płycie, zalewające spokojem, urocze „All These Escapes”, czy „Everything You’re Not”. Ten błogi nastrój burzy nieco jednominutowa, rozimprowizowana miniatura „Everything But You”, w kolejnej z miniatur „Soft William”, wszystko wraca jednak do normy. Zwieńczeniem tej płyty, jest przepiękny „At The End Of The Holiday”. Przy takich dźwiękach wakacje mogły by się nie kończyć!

Już niebawem (29 sierpnia) Tim Bowness będzie jedną z atrakcji tegorocznej edycji Ino-Rocka. Swoją muzyką idealnie wpisze się w klimat, jaki na wcześniejszych edycjach festiwalu, kreowali tacy artyści jak: Giancarlo Erra (Nosound), czy Brendan Perry. Magia tamtych koncertów , pod gwieździstym inowrocławskim nieboskłonem, pozostawiła piętno niezapomnianych przeżyć. Myślę, że z tegorocznym koncertem Bownessa będzie podobnie. Na jego repertuar pewnie złożą się, w większości kompozycje z jego ostatnich solowych dzieł. Być może przemyci również coś z muzycznej magii No- Man? Nie miałabym również nic przeciwko temu, aby koncert zakończyła kompozycja „At The End Of The Holiday z tejże najnowszej płyty . Wprost idealne zwieńczenie lata…

8,5/10

Marek Toma

Dodaj komentarz