BORN TO BURN – 2017 – Welcome to Reality

BORN TO BURN - Welcome to Reality

01. Welcome
02. Who Are You
03. Hammer
04. Seven
05. Finish Him
06. The Shield
07. Pigs
08. Warm Up
09. Dark Walk
10. Loud
11. Mars

Rok wydania: 2017
Wydawca: Dooweet
https://www.facebook.com/btoburn/


Born To Burn to francuski kwintet, którego powstanie datuje się na rok 2013, zaś „Welcome to Reality” jest jego pierwszym studyjnym albumem, dostarczającym 45 minut ostrych dźwięków. Okładka przywołuje na myśl fotografię z wkładki do „State Of The World Address” Biohazardu, ale swego czasu (lata 90te) wizerunek dziecka był motywem dość powszechnie zdobiącym wydawnictwa z gatunku, reprezentowanego przez niegdysiejszą ekipę z Brooklynu.

Jak już wcześniej wspomniałem, debiut grupy z Tours to 45 minut bezkompromisowej i surowej muzyki hardcore, mocno dryfującej w kierunku srogiego metalowego brzmienia. Choć w 11 kompozycjach wyraźnie słychać odniesienia do klasyki gatunku, to bynajmniej nie należy się spodziewać twórczości w stylu przedstawicieli nowojorskiej sceny jak Cro-Mags czy kapel bardziej zasobnych w melodie typu Ignite. Zawartość płyty w moim mniemaniu bardziej odpowiada graniu zdecydowanie metalowemu aniżeli oldschoolowy i punkowy hardcore. W tej materii bliżej Francuzom do cięższego stylu, czegoś reprezentowanego chociażby przez Hatebreed czy Born From Pain, a są momenty, że przy słuchaniu to i wczesny Machine Head przemknie przez myśl.

Album jest dynamiczny i utrzymany na ogół w średnich tempach, a ciężkie riffy przetaczają się niczym gromy i pomruki burzy przez skute ołowianymi chmurami niebo. Jest miejsce na ostre i konkretne ciosy jak „Hammer”, „The Shield” czy „Warm Up”, niesamowicie napędzające dynamikę albumu, ale znaleźć na nim można również wolniejsze kawałki typu „Finish Him”, który w porównaniu wcześniej wymienionymi wypada ciut blado i rozwlekle. Jednakże mimo całego dynamizmu i energii jaka emanuje z opisywanego debiutu, jak dla mnie, czegoś w nim brakuje – jakiegoś charakterystycznego czynnika, puszczenia wodzy fantazji, nerwów i wściekłości, dzięki któremu album byłby zadziorny jak Pro-Pain i eksplodował pełną furią jak Madball na koncertach, zrywając się tym samym z oków typowości.

„Welcome To Reality” nie jest albumem złym, wręcz przeciwnie. Całość bardzo spójna, technicznie i brzmieniowo bez zarzutów, dostarcza wysokooktanowej rozrywki, ale pozostawia lekki niedosyt. Poza ogólnym wpisywaniem się w hardcorowo-metalową stylistykę, trudno tu doszukiwać się jakiś specjalnie nowatorskich rozwiązań i zagrywek, ale nie stanowi to jakieś wielkiej ujmy. Born To Burn doskonale poradzili sobie z debiutanckim materiałem, ustrzegając się przy tym przesady i sztuczności.

7/10

Robert Cisło

Dodaj komentarz