BOREALIS – 2011 – Fall From Grace

Borealis - 2011 - Fall From Grace

1. Finest Hour 4:02
2. Words I Failed To Say 5:15
3. Fall From Grace 5:40
4. Where We Started 5:18
5. Breaking The Curse 4:55
6. Regeneration 5:46
7. Watch The World Collapse 4:04
8. Take You Over 3:22
9. Forgotten Forever 5:14

Rok wydania: 2011
Wydawca: Lion Music
http://www.myspace.com/borealismetal


Podczas słuchania nowego albumu Kanadyjczyków po głowie kołacze się dość przyjemne uczucie deja-vu.
Jednak nie odnosi się wrażenia nachalnego czerpania z wzorców, nie ma mowy też o odtwarzaniu sztampy. Borealis po prostu poruszają się w rejonach przetartych przez kilka znakomitych grup… jednak wspomniane uczucie jest na tyle ulotne, że nie jednoznaczne.

Bardzo zgrabnie połączono krystalicznie nowoczesne brzmienie, z heavy metalowym riffowaniem. Umiar zachowano w brzmieniu perkusji – tu ustrzeżono się przesadnej nowoczesności – DUŻY PLUS.
Nad całością unosi się pewien klimat melancholii… Charakterystyczny dla muzyki choćby Evergrey czy Mind Key. Skojarzenie z tym drugim potęguje rewelacyjna barwa głosu wokalisty (kolejne skojarzenie to Russell Allen), który swobodnie mógłby odnaleźć się w repertuarze hard rockowym. Operuje bowiem przyjemnym glosem doprawionym lekką chrypką.
Zespół doskonale potrafi wyważyć melodie z rytmicznymi gitarami. Tu warto zwrócić uwagę, że pojawia się momentami typowo thrashowa czy też power metalowa maniera, (przyjemne podciąganie strun). Ciężkie motywy są równoważone przez ściany klawiszy, a co za tym idzie zabieg taki łagodzi brzmienie. Jednak i dźwięków pianina nie zabrakło. Każdemu niemal uspokojeniu zaś, towarzyszą soczyście brzmiące akustyki, a szczypta growli stawia materiał o krok bliżej nowoczesnego metalu czy też metalcore.

Ten album ma wszystko czego potrzeba nowoczesnej płycie. Spina klamrą nieco wpływów i porusza się na pograniczu melodyjnego heavy, nowoczesnego grania i muzyki progresywnej. Utwory posiadają klimat, energię i melodie. Płyty Fall From Grace słucha się z przyjemnością – i z takim samym nastawieniem się do niej powraca. Do oceny maksymalnej zabrakło jakiegoś zdecydowanego motywu, który zapadnie w pamięć na dłużej.
Album jest naprawdę świetny, ale nie wiem czy wytrzyma próbę czasu. Teraz słucha mi się go wyśmienicie, ale chyba przydałoby się więcej takich akcentów jak „Where We Started”, dla których sięgniemy po krążek za miesiąc, rok czy jeszcze później… choć jak na razie po kilku tygodniach, ekscytacja nie opada. Przydałaby się również może szczypta przeważenia szali w stronę cech indywidualnych czy też wypracowanie w większym stopniu własnego stylu… ale mniemam że to przyjdzie zespołowi wraz z kolejnymi wydawnictwami.

8,5/10

Piotr Spyra

Dodaj komentarz