1. Trash Glam Baby
2. Sweet Thing
3. Monster Monkeys
4. She Said No
5. Passing Through
6. Here’s A Postcard
7. K.I.S.S.
8. Rock And Roll Yé Yé
9. Get A Grip
10. The Boomtown Rats
Trzydzieści sześć długich lat kazali czekać na premierowy album (chociaż
zdarzało im się reaktywować na koncerty)… To nie jedna, lecz kilka
muzycznych epok w muzyce rockowej! Zespół dowodzony przez Boba Geldofa
(który wkrótce po rozwiązaniu grupy zasłynął charytatywną akcją Live
Aid) miał swoje „pięć minut” na przełomie lat siedemdziesiątych i
osiemdziesiątych ubiegłego stulecia. Wylansował wtedy kilka dużych
przebojów, z czego jeden – „I Don’t Like Mondays” – zapewni im godziwe
tantiemy do końca życia…
Zawsze mam obawy przed takimi powrotami po latach. Czy The Boomtown
Rats wyszli ze starcia z nieubłaganie upływającym czasem obronną ręką?
Na szczęście tak. „Citizens of Boomtown” to zbiór udanych piosenek,
dosyć eklektyczny – jak to u nich. Nagrany bez napinki, że „my jeszcze
wszystkim pokażemy”.
Bardzo obiecująco prezentował się już rzucony na pierwszy ogień „Trash
Glam Baby”, ale na nim atuty tego albumu się nie kończą. Najciekawsze
fragmenty? „Monster Monkeys” – bluesowy klimat, ciekawe partie gitary i
lekkie nawiązania do beatlesowskiego „Come Together”… Zadziorny „She
Said No” (któremu mówię zdecydowane „Yes”), w którym panowie grają i
śpiewają jakby im te czterdzieści lat minęło. Dla kontrastu – balladowy,
refleksyjny „Passing Through” z bogatą, smyczkową aranżacją. Kiedyś
miałby duże szanse, by stać się przebojem. „Here’s A Postcard” – z
klaskanym motywem i prostym zawołaniem „Say Yeah” w refrenie – bliski
jest solowym dokonaniom Geldofa.
I tak niepostrzeżenie wymieniłem ponad pół płyty…
The Boomtown Rats sprawili sobie fajny prezent na 45 urodziny (powstali w 1975 roku w Dublinie). Sobie i nam też…
8/10
Robert Dłucik