BOOGIE TOWN, THE – 2011 – Grawitacja

Boogie Town, The - 2011 - Grawitacja

1. I Got What It Takes
2. God Bless My Heart (G.Y.E. Part 2)
3. No Hard Feelings
4. Grawitacja
5. Off The Radar
6. Back To The Stars
7. Zatańczę (Ostatni Raz)
8. Don’t Cut Yourself
9. I Need The Rain
10. Nie Jestem Jak Ty

Rok wydania: 2011
Wydawca: Mystic
https://www.facebook.com/theboogietown


Pierwsza płyta The Boogie Town była (jak sądzę), szalenie udanym debiutem, zarówno pod względem komercyjnym jak i artystycznym. W jednym jak i drugim aspekcie, w grupie drzemie ogromny potencjał, ale czy potencjał ten nie został do reszty wyczerpany? Na odpowiedź trzeba było poczekać do wydania kolejnego krążka (podobno ten drugi jest zawsze najtrudniejszy w karierze każdego artysty). I właśnie faluje on sobie w mojej czarnej szufladeczce, uruchamianej magicznym przyciskiem z napisem play. Ja już znam odpowiedź na to pytanie…

Musze tutaj wyznać, że jedynka The Boogie Town, należała (a właściwie nadal należy) do płyt bardzo często odtwarzanych we wspomnianej magicznej szufladce, jednak nie tylko moja w tym zasługa. Przyznać muszę, że chyba większy w tym udział mojej córki, która właśnie tą pozycję moich domowych zasobów, szczególnie sobie upodobała (po „Tales Of Topographic Oceans” raczej nie sięga ;)) Dzięki Boogie Town natomiast, w naszym domu, muzyka łączy pokolenia! I już teraz, po zapoznaniu się z nowym materiałem, jestem pewien tego, że pod tym względem, z „Grawitacją” będzie podobnie.

Na nowej płycie (podobnie zresztą jak na pierwszej, na której nie tylko „Emily” rządziła), praktycznie każda kompozycja ma duży przebojowy potencjał (w pozytywnym tego słowa znaczeniu). Mam wielką nadzieję, że rodzime, komercyjne stacje muzyczne, będą chętnie i często sięgały po ten nowy materiał (co moim skromnym zdaniem w dużej mierze przyczyniłoby się do tego, że byłyby bardziej strawne). Na „Grawitacji” świetne są zarówno kompozycje zdecydowanie żywsze („I Got What It Takes”, „Grawitacja”, 'Off The Radar”, „Don’t Cut Yourself”, zagrane z dużym zębem, jak również te subtelniejsze, zdecydowanie bardziej balladowe („God Bless My Heart Part 2”, „No Hard Feelings”, „Back To The Stars”, „Zatańczę”, „I Need The Rain”, „Nie Jestem Jak Ty”). Jak widać, lirycznych momentów jest tutaj całkiem sporo, mimo wszystko „Grawitacja” wydaje mi się płytą odrobinę bardziej rockową od jedynki i naprawdę dużo fajnego dzieje się tutaj w kwestii muzycznej. Walorów wokalnych Uli Rembalskiej wychwalać chyba nie trzeba, kto słyszał pierwszą płytę, ten wie co potrafi! Prywatnie już teraz należy (obok np. Edyty Bartosiewicz) do moich ulubionych artystek, obracających się w kategoriach muzycznych, gdzieś na pograniczu muzyki pop-ularnej i rocka. Jednego tylko nie jestem pewien? Czy dobre jest przeplatanie kompozycji angielskojęzycznych z polskimi, trzy bowiem, spośród dziesięciu umieszczonych na płycie („Grawitacja”, „Zatańczę”, „Nie jestem jak ty”), w kontekście tego, gdyby ten niezwykle udany „produkt” miałby zaistnieć na rynku zagranicznym? Nie mój to jednak problem, osobiście wokal Uli przekonuje mnie zarówno kiedy śpiewa po angielsku jak i po polsku.

Pora na gwiazdki, 10 kompozycji i tylko jedna („Don’t Cut Yourself”) odrobinkę mniej mi się podoba, stawiam więc 9. Tym samym uważam, że tandem Ula Rembalska i Bartek Mieszkuniec już teraz zapewnili sobie miejsce na podium, w moim prywatnym podsumowaniu na ulubioną płytę roku (jeżeli chodzi o nasze krajowe podwórko).

9/10

Marek Toma

Dodaj komentarz