1. Erotic Palace 05:09
2. Party Hard 04:01
3. Never Again 02:50
Rok wydania: 2014
http://blobfishkiller.bandcamp.com/releases
EPka BLOBFISH KILLER ze względu na swoja powierzchowność może umknąć waszej uwadze na półce sklepowej. Jednakże jeśli nie omiatacie wzrokiem, lecz ogarniacie szczegóły wyłapiecie agresję i brzydotę na tle wszędobylskiego różu okładki. Pierwsze wrażenie nieco zatem podchwytliwe…
Krążek w łapę, kilka obrotów w dłoni czytam „creditsy” i w tym samym czasie płyta ląduje w odtwarzaczu. Po chwili sprawdzam czy dobrze widziałem, że w zespole śpiewa facet. Bleu wydziera się bowiem momentami w tak wysokich rejestrach, że można się pomylić. Energię jaką krzesa jednak ze swojego gardła przyrównać można do fuzji blackowego zdzierania aparatu mowy, a punkrockowych wrzasków z melodyką (lub jej brakiem) a’la Beastie Boys.
Dość istotny element układanki – to sposób w jaki brzmi muzyka Francuzów. Potężne ciepłe lampowe brzmienie. Dość nisko, stonerowo zestrojone gitary, ale całość unika brudu. Przynajmniej do pewnego punktu przełamania. Jeszcze trzy dekady o takim brzmieniu marzyli najwięksi… a osiągnęli je najpierw Metallica i Pantera.
Niecały kwadrans muzyki sprawia, że chcę jeszcze – nie mam wyjścia – wciskam guzik „reapeat all”. Po dwóch przesłuchaniach w głowie zostają już melodie i patenty. Zdarza się podśpiewywać pod nosem wykrzyczany refren… nóżka chodzi jak należy, a głowa porusza się rytmicznie z aprobatą. Hmm to może jeszcze raz? Chcecie też?
Nic nie stoi na przeszkodzie. Materiał udostępniony jest na profilu bandcamp.
Ciekawe czy długograj jaki zmajstrują panowie, będzie równie frapujący…
Piotr Spyra