1. Introspection
2. Tomorrow Birds Will Sing
3. Wave On A Soul
4. Not Yet
5. The Great Northern Hotel
6. Room For Everyone
7. Garden Of Delights
8. To Pink From Blue
9. Square-Circle
10. 1(3Bute)2
11. Happy End
bonusy:
12. Somewere Between Here And There (live)
13. Time Has Passed (live)
Rok wydania: 2006/2009
Wydawca: B-Smile Records/Oskar
Co prawda recenzja tej płyty była obecna już na łamach RA, ale ponieważ
dzięki firmie „OSKAR” ukazała się reedycja tego niezmiernie ciekawego
album, w dodatku z dwoma bonusowymi utworami, więc nic nie stoi na
przeszkodzie aby przyjrzeć się tej płycie jeszcze raz, wszak jej tytuł
brzmi „Play Again”, co właśnie czynię.
Odkręcam więc ten okładkowy kran, by popłynęła struga przemiłych dla uszu dźwięków.
Muszę przyznać, że muzyka zawarta na tym albumie bardziej mnie
przekonuje niż najnowsze dzieło Francuzów: „Eleonore”. Śmiem twierdzić
że to najlepszy album zespołu.
W porównaniu do wspomnianej, najnowszej płyty, która była zdecydowanie
mroczniejsza i ostrzejsza, album „Play Again” jest wyraźnie
subtelniejszy (nie znaczy to że nie zawiera mocniejszych momentów),
posiada w dodatku niesamowita aurę. Z kolei od debiutu – „And Live Goes
On”, ich drugie dzieło wydaje się znacznie dojrzalsze. Praktycznie każda
kolejna z płyt Black Noodle Project zdecydowanie różni się od
poprzedniej, czyni to zespół niezmiernie oryginalnym, nie stojącym w
miejscu lecz poszukującym nowych muzycznych doznań. Chociaż nad ich
muzyka unosi się pewna chmurka „floydowskich” wpływów, chmura ta nie
jest tak gęsta i wyrazista jak chociażby w przypadku RPWL.
Płyta jako całość jest rewelacyjna, ale z tego absolutu chciałem wyróżnić kilka momentów które decydują o jej niezwykłości:
„Tomorrow Birds Will Sing” – wokal Jeremiego w konfrontacji z partią skrzypiec robi niesamowite wrażenie.
„Wafes On A Soul” – tu z kolei kontrapunktem do wokalu są nie skrzypce,
lecz drugi niezwykle subtelny żeński głos, bardzo ubogacający tą
kompozycję.
„The Greeat Northern Hotel” – za pełen mroku i jakiegoś podskórnego
niepokoju klimat. To chyba najbardziej psychodeliczny utwór w porównaniu
z pozostałymi. Jeremie śpiewa tu jakby półszeptem, co daje niesamowity
efekt.
„Room For Everyone” – To bez wątpienia punkt kulminacyjny, kompozycja
która zasługuje na tytułowy zwrot – „Play Again”, właściwie można by ją
słuchać bez ustanku. Niezwykłości dodają jej tym razem nie wokale
Jérémiego, lecz monologi Charliego Chaplina „wyjęte” z filmu „Dyktator”.
Chaplinowskie sample w połączeniu z muzyką The Black Noodle Project
potrafią oszołomić. Pogratulować pomysłu.
„Happy End” – szczęśliwe zakończenie „właściwej” części albumu.
Przepiękna ballada. Tutaj znowu duet wokalny: Jeremie Grima i Amélie
Festa, okraszony przepiękną muzyką powoduje ciarki na ciele. Prawie tak
jak w utworze „Dont Give Up” który Peter Gabriel zaśpiewał w duecie z
Kate Bush, a może i większe. I te skrzypeczki, te klawisze dodające
kompozycji niepowtarzalnego klimatu…
Wypada bliżej przyjrzeć się bonusowym utworom zdobiącym niniejszą
reedycję. To dwa bardzo klimatyczne utwory w wersji Live, wywodzące się z
ich debiutanckiego albumu. Pierwszy: „Somewere Between Here And There”
niezwykle „floydowski”, oraz w sumie zbliżony klimatem – „Time Has
Passed”.
Bonusowy Live skłonił mnie do pewnych spostrzeżeń związanych z odbiorem muzyki
The Black Noodle Project na żywo. Akurat zamieszczone tutaj utwory
obrazują to bardziej melancholijne oblicze zespołu, jednak mając
przyjemność oglądać zespół podczas ich niedawnego pobytu w Polsce,
muszę przyznać, że ich występ był dla mnie pewnym zaskoczeniem. Osoby
które znają zespół z ich dwóch pierwszych płyt, z pewnością przeżyli
również pewien szok. Na żywo zespół eksplodował metalową energią.
Energia która na ich albumach studyjnych jedynie delikatnie tli się, na
żywo wybucha niczym pochodnia.
8,5/10
Marek Toma