1. Dragons Unite
2. Something’s Going On
3. Children of the Abyss
4. Hideaway
5. Wars Greed
6. Always Running
7. Lonely
8. Sanctified
9. Nothing Forever
10. Reach into Darkness
Rok wydania: 2018
Wydawca: Pride & Joy Music
http://www.blackmajesty.com/
„Children
of the Abyss” to siódmy już album australijskiego bandu power
metalowego Black Majesty. Mam to szczęście, że znam cały ich dorobek i
szczególnie cenię sobie „Sands of Time” oraz „Silent Company”. Ich
muzyka jest dość charakterystyczna, a to za sprawą frontmana Johna „Gio”
Cavaliere. Na nową płytę przyszło nam czekać 3 lata. Jaka jest
„Children of the Abyss”? O tym poniżej. „Dragons Unite” otwiera ten jakże udany album. Zespół gra od początku istnienia power metal na swój sposób. W ich muzykę trzeba się zagłębić, bo po jednym razie nie można sobie wyrobić zdania o niej. Black Majesty potrzebuje czasu. Numer otwierający ich ostatnie dokonanie jest jak najbardziej trafny. Kosmiczny wstęp wprowadza nas w świat pełen magii. John jest w świetnej formie wokalnej i to tutaj bardzo dobrze słychać. Reszta załogi daje czadu, przez co utwór jest magiczny i piękny. „Something’s Going On” to kolejny potencjalny kandydat na power metalowy hicior. Jest szybko, melodyjnie, jest w tym jakaś magia, którą da się słyszeć. Tytułowy „Children of the Abyss” to następny faworyt na tym albumie. Czas mija szybko, bo i piosenka jest szybka. „Hideaway” to już istna petarda. Czegoś takiego potrzebowały moje uszy. Akustyczny wstęp do „Wars Greed” przeradza się w pełną werwy power metalową wrzawę. „Always Running” nie spuszcza z gazu i dostajemy 5 minut szalonego power metalu, który rozkręci każdą metalową imprezę. Jest prosto i na temat. Następny w kolejności „Lonely” to duża dawka energetycznej mocy, potrafiąca rozpalić nawet najbardziej zatwardziałe serca. Czuć, że zespół jest dumny z efektu końcowego, bo gra muzyków i wokal Johna jest na bardzo dobrym poziomie. „Sanctified” od razu przechodzi do sedna i wali niczym młot. W zwrotkach jest kilka niedociągnięć, nie mające jednak wpływu na ostateczną ocenę piosenki. Przedostatni „Nothing Forever” to utwór mniej udany niż poprzednie, trochę się możemy wynudzić słuchając go, ale nie należy do jakichś tragicznych bubli. Jest po prostu poprawny, z mniejszą mocą co prawda, ale ważne, że jest. „Reach into Darkness” to zakończenie mega totalnie odjechane. Power metal wybrzmiewa z głośników i chętnie by z nich wypadł. Muzycznej wpadki tutaj nie doświadczymy żadnej. Klasyka gatunku. Jako całość „Children of the Abyss” jest płytą świetną, z niewielkimi potknięciami, power metalowa do utraty tchu. Myślę, że fanom tego gatunku przypadnie ona do gustu. Inni też mogą posłuchać, a niczego nie pożałują. Black Majesty to zespół z 18-letnim stażem, więc można oczekiwać czegoś wielkiego. I w 2018 roku im się to udało. Polecam w 100 %. 9/10 Marta Misiak |