BLACK BEE – 2015 – Blue Twist & Roll’N’Rock

Black Bee - 2015 - Blue Twist & Roll'N'Rock

1. Psycho
2. 300 metrów
3. Wielki świat
4. Black Beat
5. Wild Thing (Chip Taylor)
6. Soul
7. Dziecko
8. Rock n’ Roll
9. 7/4
10. Ktokolwiek
11. Skrzydła

Rok wydania: 2015
Dystrybutor: Jimmy Jazz Records
http://www.facebook.com/BlackBeeBand


Może nie jest to reguła, która zawsze się sprawdza, ale często pierwszy utwór z płyty jest jednym z lepszych. Ma to spowodować przyciągnięcie słuchacza do dalszej części i zainteresowanie go tym, co też zespół przygotował. Kawałek „Psycho”, otwierający „Blue Twist & Roll’N’Rock” nadaje się wg mnie do „upchnięcia” gdzieś w środek – tam gdzie nie będzie zbytnio zauważalny. Te anglojęzyczne trzy minuty i dwadzieścia sekund jakoś nie nakręcają do dalszego słuchania. Są po prostu czymś takim zwykłym bez polotu (chociaż dobrze zagranym). Jednak słuchając dalej, odkrywamy po kolei – nietypowy wokal i rock’n’rollową muzę.

Utwór „300m” pokazuje bardzo ciekawy głos wokalisty, u którego język polski wydaje się być drugim językiem, w jakim mówi. Jednakże Rafał Matuszewski – jak odczytuję z wkładki – to typowo polskie imię i nazwisko. Świadczy to więc o tym, że mamy do czynienia z kimś bardziej nietuzinkowym.
Jeszcze w pierwszej części płyty spotykamy co prawda spokojną, ale kapitalną balladę „Wielki Świat”, która jest moim zdaniem najlepszym kawałkiem twórczości bandu na tym krążku. Poza zaangażowanym i super brzmiącym wokalem głównie słychać świetną gitarę akustyczną (chyba, że został użyty jakiś mega efekt do elektrycznej – chociaż wątpię).
Język polski przeplata się w tekstach z angielskim, jednak te pierwsze wydają się brzmieć o wiele lepiej. Wyjątkiem jest kultowy cover „Wild Thing”, gdzie możemy usłyszeć również damski wokal. Cover zagrano interesująco i bardzo fajnie. Innym ciekawym utworem jest „Ktokolwiek”, który brzmi bardzo rock’n’roll – owo i aż podrywa słuchacza do tańca. Przy okazji rock’n’roll – owy jest również tekst tej piosenki.

Pomimo tego, że sekcja rytmiczna jakoś specjalnie nie wychodzi na przód w tym materiale, to gra tak jak trzeba w tego typu muzyce. Trzyma dobrze rytm i dopełnia całość jak należy. Materiał też został zmiksowany na odpowiednim poziomie, chociaż – jak zespół zaznacza w krótkim opisie – chodziło o to, żeby nie miksować materiału w kółko. Takie podejście sprawiło, że jest on autentyczny.
Wkładka dołączona do płyty jest białą w środku książeczką. Zwykły, czarny tekst bez żadnych udziwnień, zdjęć i grafik powoduje, że łatwo i przyjemnie czyta się teksty utworów. Na froncie okładki widzimy unoszący się balon w logiem zespołu (ta sama grafika występuje na krążku), a na tylnej części książeczki i z tyłu płyty widać czterech członków zespołu. Akurat tyle, żeby zobaczyć kto gra w Black Bee i nie za dużo, żeby nie odnieść wrażenia „gwiazdorzenia”.

Cieszę się, że taka pozycja została wydana przez Jimmy Jazz Records. Co prawda to wydawnictwo już wielokrotnie wydawało pozycje rock’n’roll – owe, ale sporo z nich to taki R’N’R, bardziej związany z „chuligańskimi” klimatami. Black Bee idealnie tą lukę wypełnia. Taki „oooo” – fajny Rock’N’Roll.

8/10

Rafał Dercz

Dodaj komentarz