BIG CYC – 2016 – Czarne słońce narodu

Big Cyc - 2016 - Czarne słońce narodu

1. Płoną opony
2. Antoni wzywa do broni
3. Czarne słońce
4. Bolek
5. Jestem gotowy
6. Ja się nie zgadzam
7. Twierdza
8. Transparenty i sztandary
9. Hejtomania
10. I can’t sleep

Rok wydania: 2016
Wydawca: Rock Revolution / Olesiejuk
http://www.bigcyc.pl


Trudne okresy w życiu sprzyjają artystom. Śmierć bliskiej osoby, rozwód, choroba – przerabialiśmy to przecież nie raz. Z kolei ekipę Big Cyca nakręca obecna sytuacja polityczna. Nowe rządy i tzw. „dobra zmiana” sprawiły, że naczelni jajcarze polskiego rocka nagrali bardzo szybko (w ciągu miesiąca) i bardzo krótką (ledwie 29 minut – najkrótsza pozycja w ich dyskografii) płytę. W dodatku najlepszą od dobrych paru lat.

Uzyskali taki efekt sprawdzonymi patentami. Oprócz aktualnej warstwy tekstowej, Dżej Dżej i spółka zbytnio w studio nie kombinowali (przecież w ogóle mieli do niego nie wchodzić, ostatni album wydali przecież ledwie rok temu). Taki „spontan” najwidoczniej podziałał dobrze. Gniewna, punkowa, bezkompromisowa, z cyklu „prosto i do przodu” muzyka pasuje do nich po prostu najlepiej. Nie ukrywam, że właśnie tej „jazdy bez trzymanki” mi ostatnio brakowało, przez co traktowałem Big Cyca po macoszemu, a na płytach osiadał się kurz. „Czarnym słońcom narodu”, z jakże wymowną okładką (nawiasem mówiąc – jedną z najbardziej udanych w dorobku), taki los z pewnością nie grozi.

Jak już wspomniałem: oglądania się na nowe trendy tu nie ma. I bardzo dobrze. Garażowy rock o szlachetnym rodowodzie, podszyty punkową energią oraz tekstami jednymi w swoim rodzaju. Tak właśnie wygląda – od lat – ich przepis na sukces. Jest więc hymn ku czci pewnego ministra („Antoni wzywa do broni”), rzecz o wszechobecnym hejcie („Hejtomania”) oraz sprzeciw wobec niektórym decyzjom politycznym („Ja się nie zgadzam”). A na faworyta wyrasta „Jestem gotowy”, czyli zwierzenia obywatela, który zmienił poglądy: wyrzucił ze znajomych ludzi „gorszego sortu”, wykupił prenumeratę „Frondy”, a także pochował filmy pornograficzne. Wszystko w punkt.

Muzycznie również trafiają celnie. Zespół wściekły jak za dawnych lat? Proszę bardzo. Pędzący „Bolek”, otwierające „Płoną opony”, albo „Twierdza” – przykłady pierwsze z brzegu. Ponadto puszczają oko do fanów klasyki rocka (nie słyszycie przypadkiem w „Ja się nie zgadzam” echa The Kinks?), podlewając to przebojowymi refrenami, np. skandowanym („Czarne słońce”) albo po prostu takim, który na koncertach sprawdzi się znakomicie („Antoni wzywa do broni”). Są i niespodzianki. Kto by się spodziewał klawiszowej końcówki w utworze – prawie – tytułowym. Już nie mówiąc o zamykającym „I Can’t Sleep” (czyli „Nie mogę spać” w oryginale) z gościnnym udziałem Niki Boon, w dodatku po angielsku. Gdybym usłyszał go gdzieś przypadkiem, w życiu bym nie powiedział, że firmowany jest nazwą Big Cyc. Dlatego trochę nie pasuje do „antyrządowego” konceptu płyty. Na uwagę zasługuje także przeróbka „Mejk Low Not Łor” – „Transparenty i sztandary”. Wersja uaktualniona, jak dla mnie, na plus.

Nastał obecnie dość ciężki czas. Czas walki o wolność. A najlepszą bronią – nie od dziś wiadomo – jest rock. Muzyka buntu i protestu. Po raz kolejny udowadniają nam to panowie z Big Cyca. „Czarne słońce narodu” to album zaangażowany, ostry tekstowo i muzycznie. Taki, którego słucha się z wielką przyjemnością. W polityce nie dzieje się dobrze, a u muzyków wręcz przeciwnie. Tak dobrze nie było od dawna.

7,5/10

Szymon Bijak

Dodaj komentarz