1. Hope This Finds You
2. Perfect Cosmic Storm
3. Breathing Space
4. Pick Up If You’re There
5. From The Wide Open Sea
6. Salt Water falling on uneven ground
7. Summer’s Lease
Rok wydania: 2008
Wydawca: Treefrog Records
Ten brytyjski zespół, pod koniec mijającego roku, zapowiedział reedycję
swej wcześniejszej, wydanej w 1997r. płyty „English Boy Wonders”,
tymczasem nie zdążyliśmy się jeszcze nacieszyć ich ostatnim dziełem –
„The Difference Machine”. Ta muzyczna propozycja jest godna polecenia,
warto temu krążkowi poświęcić więcej uwagi, a odwdzięczy się nam
niezapomnianymi wrażeniami muzycznymi.
Lista osób które gościnnie wzięli udział w nagraniu tej płyty nie jest
długa, ale konkretna: Dave Meros i Nick D’Virgili , a więc sekcja
rytmiczna grupy Spoock’s Beard, oraz Pete Trewavas, (dobrze wiadomo z
jakiej grupy)
Płyta zbudowana jest w ten sposób, że występują na niej przemiennie
krótkie kilkuminutowe miniaturki i dłuższe kilkunastominutowe formy
muzyczne.
Rozpoczyna się bardzo ascetycznie: klawisze, wiolonczela, saksofon –
„Hope This Finds You” taki króciutki 3 minutowy instrumentalny prolog.
Następnie wkraczamy w najważniejszy składnik tego albumu, utwór „Perfect
Cosmic Storm”, kwadrans muzycznego bogactwa. Sam początek tego utworu
przywodzi mi na myśl Floydów, tych z okresu Animals, w dalszej części
słyszymy kawał doskonałego progrocka z zapatrywaniem na szwedzką szkołę
(Anekdote, Kaipa, The Flower Kings, The Tangent).
Nie da się ukryć że jest też karmazynowo, chociażby za sprawą saksofonu,
jakby sam Mel Collins wsparł ich swoim kunsztem, lecz to nie Mel
Collins a niejaki Tony Wright, artysta również znany w świecie
muzycznym, chociażby ze współpracy z grupą IQ. Dźwięk jego saksofonu w
połączeniu z melotronem przyprawia nam trochę ciarek na plecach.
I właśnie w tym utworze udziela się sekcja rytmiczna Spoock’s Bearda.
Następnie możemy usłyszeć kosmiczno- krimsonowski jednominutowy
przerywnik – „Breathing Space”, by zagłębić się znowu w dłuższa formę
muzyczną, utwór „Pick Up If You’re There”, w warstwie muzycznej bardziej
miałki, mniej zapętlony, przynajmniej w pierwszej jego części dopiero
dźwięk wiolonczeli Beccy King zmienia nieco jego obraz.
I znowu przerywnik – „From The Wide Open Sea”, trzeba przyznać że te
minutowe miniatury muzyczne sycą człowieka bardziej niż jednominutowy
zupki Knorra.
Nadszedł czas na kolejny długas – „Salt Water Falling on Uneven Ground”,
tutaj klimat jakby bardziej bajkowy, odrealniony, mamy jakby małą
wycieczkę w stronę Yes- owych opowieści.
Wokal Seana Filkinsa nie jest jakiś wielkim artystycznym osiągnięciem ale wpasowuje się idealnie w klimat muzyki.
Na zakończenie usłyszeć możemy przepiękne muzyczne pożegnanie lata –
kompozycja „Summer’s Lease”, utwór pełen nostalgii za mijającym latem,
wręcz słychać w nim jak robi się chłodniej a świat zmienia swoje barwy,
nadchodzi smutna jesień.
Album ten nadaje się idealnie do tego żeby się rozpłynąć w myślach i
zapomnieć o otaczającym nas świecie, dać się ponieść muzyce, a już
ostatni utwór jest szczególnie marzeniogenny.
9/10
Marek Toma