1. Decoherence
2. A World Without Limits:
3. Projections
4. The Breach
5. The Antechamber Of Being
6. Convergence
7. Full Circle
Rok wydania: 2014
Wydawca: Festival Music
https://www.facebook.com/CitizenCainUK
Stewart Bell, na co dzień muzyk formacji Citizen Cain, postanowił
podziałać na własną rękę i choć w nazwie jego projektu pojawia się nazwa
macierzystej formacji (reklama?) to jest to jego autorskie dzieło. „The
Antechamber Of Being (part 1)” to rock opera poruszająca temat snów i
światów równoległych a do współpracy Stewart zaprosił nazwiska mniej lub
bardziej znane w progrockowym świecie. Wabikiem na pewno będzie Arjen
Anthony Lucassen, którego chyba nikomu przedstawiać nie trzeba. Poza nim
pojawili się Simone Rossetti (The Watch), Phil Allen (Citizen Cain)
oraz wokalistka grupy Grace & Legend Bekah Mhairi Comrie.
Całość to rozbudowana i dość ciężkostrawna muzyka kierowana do fanów
najbardziej odjechanych koncept albumów. Dzieje się tu bardzo dużo i
nieraz trudno wyłapać w którym miejscu zakończył się jeden utwór a
rozpoczął kolejny. Nie ma mowy o powtarzających się, wpadających w ucho
refrenach i ładnych solówkach. „The Antechamber Of Being (part 1)” aż
roi się od wszelakiej maści połamańców a chwilami można odnieść wrażenie
otaczającej kakofonii dźwięków. Jednak, gdy posłucha się tej płyty po
raz piąty, szósty czy siódmy to w pewnym momencie ten pozorny chaos
zaczyna się układać w logiczną całość i a kakofoniczne ataki zaczynają
być przystępne! Ten krążek ma dwa oblicza: Gdy śpiewa Simone Rossetti
nieodparcie na myśl przychodzi Genesis z lat siedemdziesiątych (w pewnym
sensie odpowiada za to też barwa głosu tego włoskiego wokalisty), gdy
za partie wokalne odpowiada Arjen Lucassen nie można odeprzeć wrażenia
kosmicznego chłodu Ayreon czy Star One. Obu panów znakomicie uzupełniają
pozostali aktorzy tej rock opery czyli wymienieni wcześniej Phil Allen
oraz dysponująca mocnym, zdecydowanym głosem Bekah Mhairi Comrie.
Muszę przyznać, że początek z krążkiem Stewarta nie wyglądał zbyt
zachęcająco. To kolejna z takich płyt, które wymagają sporo czasu i
muszę tu przyznać, że wciąż jest ona przeze mnie nie do końca odkryta…
8/10
Piotr Michalski