1. The End
2. Beginners
3. The Warmest Sun In Winter
4. Words
5. Unborn/Turn Around
6. Please Go Home
7. Heartless Land
+ hidden track
Rok wydania: 2013
Wydawca: Metal Mind
http://www.facebook.com/believeband
Podobno mamy już wiosnę. A jeżeli chodzi o oczekiwane, wiosenne nowości
płytowe, jedną z nich jest kolejna płyta grupy Believe. No i jest,
nosi tytuł „The Warmest Sun in Winter”. Muzyka którą zawiera, chyba
idealnie nadaje się na pożegnanie zimowej aury. Chociaż pogoda za oknem
bywa taka, że można by posłużyć się tytułem „The Coldest Sun in Spring”.
Nie ukrywam, że zwiastun, w postaci clipu do kompozycji „Unborn/Turn
Around”, który wcześniej krążył w sieci, ogromnie zaostrzył mój apetyt
na ten nowy materiał! Jakie jest więc najnowsze oblicze grupy Believe?
W zapowiedziach, które można znaleźć w rodzimej prasie muzycznej, płyta
sygnowana jest takim hasłem reklamowym: „Najbardziej klimatyczny album w
dorobku formacji”. I chyba faktycznie jest w tym zdaniu dużo racji, nie
wiem czy najbardziej, w każdym bądź razie, z pewnością jest to
niezmiernie klimatyczny materiał. Brak na tej płycie takich
ekspresyjnych momentów, jakie posiadał poprzedni album „World Is Round”
(„Cut Me Paste Me”, czy „Guru”). Nie ma tutaj również miejsca na
„orientalne wycieczki” („Poor King Of Sun/Return”), dzięki temu, „The
Warmest Sun in Winter”, stał się albumem zdecydowanie bardziej spójnym.
Zasadnicza różnica, którą można wychwycić w porównaniu do poprzednich
płyt zespołu, to brak skrzypiec. No może nie zupełny brak, ponieważ
Satomi pojawia się, ale praktycznie dopiero w końcówce, w znanej nam
już kompozycji „Please Go Home”, którą zespół poświęcił naszemu zmarłemu
koledze, Robertowi Roszakowi (niesamowite wrażenie robi Jego głos ,
który pojawia się w końcówce utworu), oraz w nieco zakamuflowanej,
ostatniej dwuminutowej miniaturce: „The Bright Day (Hidden Track)”.
Absencja skrzypiec sprawiła, że stworzyła się wolna, muzyczna
przestrzeń, którą trzeba było w jakiś sposób zagospodarować. Nie mam
jednak wątpliwości, że Mirek Gil bardzo dobrze wiedział jak to uczynić.
Dzięki temu na „The Warmest Sun in Winter”, zdecydowanie więcej do
powiedzenia ma jego gitara! A solówki, którymi okrasił poszczególne
kompozycje, należą chyba do tych najbardziej żarliwych. Wystarczy
posłuchać tej, z utworu „Beginners” (a to dopiero początek!).
I w ten sposób, nawiązując do wcześniejszego sloganu reklamowego,
bardziej podobał by mi się tutaj nieco inny: „Najbardziej żarliwy,
gitarowy album w dorobku formacji”. A dzięki temu (tak mi się
przynajmniej wydaje), materiał z płyty „The Warmest Sun in Winter”
(jeżeli chodzi o klimat), nieco przybliżył się do legendarnego klimatu
grupy Collage? A przyrównując do Collage, to chyba najbardziej
przychodzi mi ma myśl płyta „Safe”?
9/10
Marek Toma