BELIEVE – 2009 – This Bread is Mine

Believe - This Bread is Mine

1. The Years
2. Tales From Under The Tree
3. Mother
4. And All The Roads
5. Darkness
6. Problems Rise
7. AA
8. This Bread Is Mine
9. This Is Life
10. Mine
11. Silence

Rok Wydania: 2009
Wydawca: Metal Mind


Oj nie próżnują Mirek Gil i jego przyjaciele z grupy Believe. Po dobrze przyjętych w 2006 roku „Hope To See Another Day” i w roku 2008 „Yesterday is a Friend” przyszła kolej na trzeci album zespołu świeżo wydany właśnie „This Bread Is Mine”. Po śmiałej dobrze poprowadzonej kampanii reklamowej na łamach Internetu i w prasie oraz przede wszystkim po udostępnieniu utworu tytułowego pilotującego tą płytę przyznam szczerze, że bardzo oczekiwałem na to wydawnictwo. „This Bread Is Mine” to zestaw 11 przepięknych kompozycji, które powstały w bardzo ciężkim okresie dla grupy. Można by pomyśleć, że rozstanie się zespołu z wokalistą i gitarzystą Tomkiem Różyckim oraz z klawiszowcem Adamem Miłoszem zuboży zespół pod względem brzmieniowym. Nic podobnego. Myślę nawet, że stało się wręcz przeciwnie. Sytuacja ta zmusiła Believe do szybkiej reorganizacji. Na wokalu pojawił się wspomagający dotychczas zespół kipiący energią i pomysłami Karol Wróblewski obsługujący dodatkowo na tym albumie flet i klawisze, gitarę Tomka doskonale zastąpił swoją gitarą Bartosz Zbroszczyk natomiast brak Adama zrekompensowała swoją wiolonczelą Paulina Druch.
Przyznam szczerze, że zauroczył mnie ten album i rzadko się z nim rozstaję. Jest w tej muzyce jakiś tajemniczy magnetyzm który sprawia, że każde kolejne odsłuchanie go wciąga coraz bardziej zmuszając do głębszej analizy warstwy muzycznej. Już sama jego okładka autorstwa Portugalczyka Augusto Pexioto przyciąga nas swoją tajemniczością.
Od pewnego czasu staram się nie opuszczać żadnego koncertu Believe i miałem okazję obserwować jak mocno walczą z wszystkimi przeciwnościami losu, jak bardzo zależy im na zespole i na tym, żeby nadal wspólnie grać i tworzyć. „This Bread Is Mine” jest kwintesencją marzeń, uczuć i zainteresowań muzyków grupy. Jest to chyba najbardziej zespołowo tworzony album zespołu. Podobnie jak na poprzednich albumach wszystkie teksty są autorstwa bliskiego przyjaciela zespołu Roberta Sieradzkiego, natomiast jeżeli chodzi o muzykę to poza utworami „AA”, który to jest dziełem Mirka Gila i Satomi oraz „Silence” autorstwa samego Mirka pozostałe utwory skomponowane zostały przez trio Gil – Zawadzki – Wróblewski. Myślę, że zarówno sympatykom tej grupy jak i również osobom którym Believe nie znany jest wcale, nie zabraknie na tej płycie niczego. Utwory pełne są fantastycznych „brudnych” riffów przeplatanych charakterystycznymi dla Mirka solówkami wspomaganymi drugą gitarą przez Bartka, całe tło szczelnie wypełniają cudowne solówki Satomi uzupełnione wiolonczelą Pauliny i fletem, którym oprócz śpiewu zajął się Karol. W całość świetnie wkomponowany jest bas Przemka dobrze słyszalny ale przy tym nie nachalny oraz perkusja Vlodiego, która gdy tego wymaga klimat jest delikatna i dyskretna ale potrafi też momentami wkopać nas we fotel. Uroku całości dodaje dźwięk gitary akustycznej której jest zdecydowanie więcej niż na poprzednich płytach. Zdecydowanie inaczej brzmi tu wokal Karola, mocny dojrzały i pewny siebie, schodzący momentami bardzo nisko z tonacją.
„This Bread Is Mine” jest płytą pełną emocji i zaskoczeń zmianami tempa i klimatu. Znajdziecie na niej utwory mroczniejsze, wręcz hipnotyzujące jak np. rozpoczynający album „The Years” czy też „Darkness”, są kawałki spokojne i nastrojowe jak np. „Mother”, „This Is Life” , „Problem Rise” czy też „AA”. Nie brakuje też utworów ostrzejszych i bardziej dynamicznych jak np. „Tales From Under The Tree”, tytułowego „This Bread Is Mine” albo też „And All The Road”. Za każdym razem gdy słucham tego albumu odkrywam w nim coś nowego. Pewnie dlatego nie mozna się nim znudzić. Zdecydowanie najlepiej słucha się go w ciszy i spokoju. Nie polecam tej płyty do słuchania w pracy czy też przy pracy. Po prostu szkoda jej. Jest zbyt wartościowa w swoim przekazie. Postarajcie się znaleźć dla siebie i dla niej wolną chwilę. Naprawdę warto. Dopiero wtedy dostrzeżecie i docenicie to, jak Karol emocjonalnie związany jest z tekstami, które nam przekazuje, jak cudownie uzupełniają się wzajemnie wszystkie instrumenty nie pozostawiając w tle żadnej najmniejszej luki.
Duży wpływ na brzmienie tej płyty miały na pewno dwie osoby. Pierwsza z nich to Włodek Kowalczyk ( współpracujący z zespołami takimi jak np. Daab, Klaus Mitffoch, Oddział Zamknięty czy też Lady Pank ), który dokonał jej miksu oraz świetny brytyjski inżynier i magik dźwięku zajmujący się realizacją płyt grupy Pink Floyd oraz Davida Gilmoura czyli Andy Jackson
Tak więc przygaście światła, zapalcie świece, nalejcie sobie lampkę dobrego wina i wsłuchajcie się w ocean dźwięków z tej płyty

Być może wywołam małą dyskusję na forum ale nie znalazłem na tej płycie nic do czego mógłbym się doczepić. Stąd też moja ocena

10/10

Irek Dudziński

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *