1 Intro (by Andy Tillison)
2 Voluntary Slavery
3 Turn To Gravel
4 They Whisper
5 This Matter Of Mine
6 Seventeen Again
7 Ludvig & Sverker
8 He Already Lives In You
9 Note
I. Note
II. Descending
III. The Void
IV. Note (reprise)
10 Where The Lights Are Low
Rok wydania: 2012
Wydawca: Inside Out
Po krótkim monologu Andiego Tillisona stanowiącym intro, Beardfish
rozpoczyna swą muzyczna podróż od mocnego, wręcz metalowego uderzenia!
„Voluntary Slavery” ma w sobie moc, jakiej pozazdrościć mógłby nie jeden
metalowy band. W pewnym momencie brzmi to prawie niczym Slayer! Jest i
zwolnienie w stylu „masterowej” Metalliki. Może sprawdzę – no nie, nie
pomyliłem płyty – to nowy Beardfish! Następny z utworów – „Turn To
Gravel”, równie mocny i ciężki, może nieco wolniejszy, za to bardziej
toporny, wręcz doomowy, ale podszyty trashmetalową agresją, może
bardziej połamaną strukturalnie, jednak razi dźwiękiem nie gorzej niż
Exodusy czy Antraxy! A więc „Wake Up”, jak śpiewa Rikard Sjöblom i do
przodu! W następnej kompozycji, „They Whisper”, zespół jednak ucieka od
tej metalowej ekspresji, choć ostrych, przybrudzonych gitar i tutaj nie
brak. Ta kompozycja penetruje jednak nieco inne rejony muzyczne takie, w
które zapuszczał się niegdyś Gentle Giant, z pewnym muzycznym
szaleństwem powodującym, że kompozycja potrafi w dowolnej chwili
zawędrować w zupełnie rożne, pozornie nie pasujące do siebie rejony
muzyczne. W „This Matter Of Mine” Beardfish wraca do ostrzejszych
dźwięków. Kawałek brzmi po prostu tak, jakby pogrywał nam VoiVod na
sterydach. W „Seventeen Again” mamy klimatyczny zwrot w stronę
knajpiarskiego jazzu w pierwszej fazie, by po chwili usłyszeć solówkę w
stylu Gary Moore’a, okraszoną „lordowskimi” Hammondziakami. Jest to
najbardziej „ujazzowiona” kompozycja na tej płycie, jest to jednak jazz
tak frywolny, jak szczeniacki nastoletni wiek – Seventeen Again i
hormony buzują. „Ludvig & Sverker” – tutaj muzycy dają nam nieco
odsapnąć, to jak na razie najspokojniejszy fragment płyty, lecz balladą
raczej bym go nie nazwał. A jeśli ballada, to w bardzo zakręcona
ballada, jak na Beardfish przystało. „He Already Lives In You” – szum
potoku na wstępie, a potem? Potem, te niesamowite Hammondy. To bardzo
purpurowa kompozycja, z iście hard rockową ekspresją. „Note” – wpływów
Gentle Giant ciąg dalszy, to najdziwniejszy, najbardziej
nieprzewidywalny a zarazem najdłuższy (składający się z czterech
części), 15-to minutowy fragment płyty. Nie da się go rozgryźć, docenić,
po pierwszym, lapidarnym wsłuchaniu, trzeba się w nim rozsmakować
zdecydowanie dłużej, by docenić w pełni jego bogate walory smakowe, w
tym tkwi właśnie jego urok. Ostatnia kompozycja „Where The Lights Are
Low”, jest z kolei bardzie blues rockowa, to taka podszyta blues
rockowym smaczkiem ballada, niczym Gov’t Mule.
Liczne, różnorodne stylistycznie skojarzenia muzyczne dowodzą tego, jak
Beardfish potrafi bawić się konwencjami, łamiąc podziały stylistyczne,
stereotypy, otwierać wszelakie muzyczne szufladki, wyrzucają ich
zawartość, tworząc jedną pojemną szufladę z napisem Beardfish!
9/10
Marek Toma