1. Hopefulessness
2. City Looks Pretty
3. Charity
4. Need A Little Time
5. Nameless, Faceless
6. I’m Not Your Mother, I’m Not Your Bitch
7. Crippling Self-doubt and A General Lack of Confidence
8. Help Your Self
9. Walkin’ On Eggshells
10. Sunday Roast
Rok wydania: 2018
Wydawca: Milk Records
https://courtneybarnett.com.au
Okładka nowej płyty Courtney Barnett jest niepokojąca. Na froncie został
umieszczony skąpany w czerwonym świetle portret artystki w mocnym
przybliżeniu . Duże oczy wpatrzone w oglądającego hipnotyzują. Nie da
się uciec od silnego wrażenia, że osoba ze zdjęcia swoim wzrokiem
usiłuje przekazać wiadomość : mam ci coś do powiedzenia, wysłuchasz?
Rzeczywiście warto ulec namowie dziewczyny z okładki i włączyć płytę
znajdującą się wewnątrz, zatytułowaną „Tell Me How You Really Feel”.
Już pierwsze wersy piosenki „Hopefulessness” sprawiają, że zaczynasz się
koncentrować na wyśpiewywanych słowach. „ Wiesz jak mówią/Nikt nie urodził się by nienawidzić/Uczymy się tego gdzieś po drodze/Swoje złamane serce/Przemień w sztukę”.
Mocne otwarcie, jedno z tych ,które może zostać zapamiętane jako
absolutnie wyjątkowe. Jak początek wersji piosenki „Gloria” zaśpiewanej
przez Patti Smith („Jezus umarł za czyjeś grzechy ale nie za moje”) tak rozpoczyna się płyta „Horses”. Jak początek piosenki „One Hundered Years” The Cure („Nie ma znaczenia jeżeli wszyscy umrzemy/Ambicja już spoczywa z tyłu karawanu”)
tak rozpoczyna się album „Pornography”. Nowym piosenkom Courtney bliżej
jest do depresyjnego klimatu jaki stworzył Robert Smith , ale o swoich
lękach, problemach śpiewa w sposób, który raczej zbliża Barnett do Kurta
Cobaina. Cały czas mowa o utworze przewrotnie zatytułowanym
„Hopefulessness” („Pełen nadziei”) opartym na gitarowych akordach
tworzących dość przygnębiające tło. Nie cała płyta jest zbudowana z
takich brzmień, co też może zostać uznane za dość przewrotne.
Stylistycznie australijska piosenkarka jest powiązana z amerykańską
alternatywą jak szeroki ten kraj. Od Nirvany z Seattle po nowojorskich
Sonic Youth, kończąc na bostońskiej kapeli The Breeders. Z resztą Kim
Deal, liderka żeńskiego kwartetu ze wschodniego wybrzeża , a niegdyś
podpora grupy Pixies wzięła udział w nagraniu dwóch utworów z omawianej
płyty. Courtney wyróżnia umiejętność tworzenia ładnych melodii . Choć
wszystko zaczyna się dość smutno, to całość jest nawet przebojowa .
Prym wiodą gitary, które momentami brzmią agresywnie jak przystało na
punkowe korzenie wspomnianej alternatywy. Ładnie wszystko zostało
wywarzone, a przede wszystkim dobrane do ciekawych tekstów.
Barnett zadebiutowała trzy lata temu płytą „Sometimes I Sit and Think,
and Sometimes I Just Sit”(tytuł na język polski po góralsku można
przetłumaczyć jako: „Jak mom cas to siedze i myślę, a jak ni mom casu to
ino siedzę”) i od razu mocno zaznaczyła swoją obecność plasując płytowy
debiut w czołówce najlepszych wydawnictw 2015 roku wielu wpływowych
magazynów. Drugą pozycją w solowej dyskografii potwierdza swój ogromny
talent oraz fakt , że ma do przekazania dużo ciekawych treści.
9/10
Witold Żogała