1. Lay Down Your Guns (featuring The Living End)
2. Time Will Tell (featuring Baby Animals)
3. Good Times (featuring Keith Urban)
4. Ride the Night Away (featuring Steven Van Zandt)
5. Stand Up (featuring Mahalia Barnes and The Soul Mates)
6. I’d Die to Be with You Tonight (featuring Diesel)
7. Stone Cold (featuring Tina Arena & Joe Bonamassa)
8. Working Class Man (featuring Jonathan Cain)
9. Going Down Alone (featuring Journey)
10. Love and Hate (featuring Shihad)
11. No Second Prize (2014 version)
12. I’d Rather Be Blind (featuring Jon Stevens)
13. When Your Love Is Gone
14. The Other Kind (featuring Troy Cassar-Daley)
Rok wydania: 2014
Wydawca: Provogue/Mascot
http://www.jimmybarnes.com/
James Dixon Swan (lepiej znany jako Jimmy Barnes), to urodzony w Szkocji
wokalista rockowy. Popularność zdobył, występując z australijską grupą
Cold Chisel, do której przyłączył się w 1973. W latach 1978-1983 nagrał z
nią siedem albumów. Po rozpadzie zespołu, w grudniu 1983 Barnes
rozpoczął karierę solową, wydając swój pierwszy album zatytułowany
„Bodyswerve”. Ważnym epizodem jego kariery muzycznej jest współpraca z
grupą INXS (nagrał z zespołem 2 single, występował kilkakrotnie z INXS w
latach 1999-2001). W duecie z Tiną Turner nagrał wykorzystaną w
kampanii reklamowej australijskiej ligi rugby wersję utworu „Simply the
Best”. Warto również wiedzieć, że prywatnie jest ojcem piosenkarza
Davida Campbella.
Wydany w tym roku album „30:30 Hindsight” (2014), jest ukoronowaniem
jego 30-o letniej kariery solowej. Jest to 15-ty, solowy studyjny album
artysty. Na rynku dostępna jest dwupłytowa wersja albumu (1krążek -17
nowych kompozycji, 2 krążek -13 klasycznych kompozycji z lat
1984-2010). Przeznaczona do promocji wersja płyty „Hindsight”, zawiera
14 premierowych utworów. Do ich nagrania artysta zaprosił spore grono
znamienitych gości ( Steven Van Zant, Joe Bonamassa, Tina Arena, Keith
Urban, Jonathan Cain, Ian Moss, Neal Schon, Jon Stevens…, oraz zespoły:
The Living End, Shihad, Baby Animals…)
Kompozycje utrzymane są w dużej mierze, w siarczystej, blues-rockowej
konwencji. Najlepszą rekomendacją albumu będzie celne zdanie jednej z
recenzji, które pozwolę sobie zacytować: „…nowy album Jimmy Barnesa przychodzi i uderza cię jak pociąg ekspresowy bez hamulców…” Trudno
się z autorem tej puenty nie zgodzić. Taki jest przede wszystkim
rozpoczynający album utwór „Lay Down Your Guns”, nagrany z udziałem
australijskiej formacji The Living End. Tnący jak żyleta, chropowaty,
szorstki wokal Jimmyego Barnesa, jest niczym kasownik, gwarantujący
nam niesamowitą podróż jego blues-rockowym ekspresem. Spontaniczności i
energii takich kompozycji jak „Good Times” nie powstydziłby się pewnie
samo AC/DC. „Ride the Night Away”, z gościnnym udziałem Stevena Van
Zandta, brzmi natomiast jak fuzja Bruce’a Springsteena z Aerosmith.
Zwolennikom Springsteena, wiele przyjemności pewnie sprawi również
kompozycja „I’d Die to Be with You Tonight”. Natomiast „wagonik” –
„Stand Up” dzięki brzmieniu klawiszy, ma nieco purpurowe zabarwienie.
Czasami jednak pociąg zwalnia swój bieg. Dzięki przeuroczemu „Stone
Cold” zabrnął chyba do Koluszek? Bez wątpienia nie wadą, lecz zaleta tej
kompozycji jest to, że swoim brzmieniem przypomina bluesowy, klasyczny
standard „Georgia on My Mind” (najlepiej znany chyba w wykonaniu Raya
Charlesa). To taki krótki, sympatyczny, muzyczny postój… Kto wysiada na
chwileczkę na stacji w Koluszkach? Oczywiście przyjemnie brzmiący
wokalnie Jimmy Barnes, w duecie z australijską piosenkarką Tiną Areną.
Na gitarze pięknie przygrywa im natomiast sam Joe Bonamassa. W dalszym
biegu, rockowy pociąg Barnesa nie forsuje tempa, co sprawia, że podróż
staje się dość komfortowa. Bez szaleństwa można zasiąść w wagonach
restauracyjnych i zasmakować wyjątkowego klimatu kompozycji „Working
Class Man” czy „Going Down Alone”. Najszybszy odcinek tej muzycznej
przejażdżki dopiero jednak nastąpi, dzięki najostrzejszemu chyba,
najbardziej szalonemu fragmentowi „Love and Hate”. Bardzo przebojowo, w
aor-owej aurze jawią się natomiast kompozycje „No Second Prize” i „I’d
Rather Be Blind”. 30-to letnie „muzyczne Intercity” powoli zwalnia pęd,
przy klimatycznym „When Your Love Is Gone”(kompozycji nie powstydziłby
się pewnie nieodżałowany Joe Cocker). Springsteenowsko- Knopflerowskim
„The Other Kind” pociąg kończy swój bieg.
8/10
Marek Toma