BANG BANG – 2014 – Złe Dzielnice

1. Zadyma,
2. Polska to mój kraj,
3. Nienawidzę polityki,
4. Punk’s Not Dead,
5. Krew,
6. Chcemy palić,
7. To nie moja wina,
8. Bohaterowie muszą odejść,
9. Niezwykły dzień,
10. Na łańcuchu,
11. Rock and Roll,
12. To nie ty jesteś zły,
13. Złe dzielnice,
14. Stadionowi chuligani.

Rok wydania: 2014
Wydawca: Jimmy Jazz Records


Pomimo dość bogatej historii zespół nie nagrał wielu albumów, a jego rozpoznawalność mimo powiązań z Sex Bombą (przez pewien czas tamtejsza gitara i bas) nie przewyższa kilku o wiele młodszych kapel. Pisząc „bogata historia” mam na myśli datę powstania zespołu – 1986r., chociaż nie do końca wiem, czy przypadkiem niewielkiej ilości płyt nie należy ująć jako swego rodzaju plus dla członków bandu. Dlaczego na plus? Bo nadal grają pomimo tego, że resztki „mody na punk rock” już dawno przeminęły, a zespół zamiast bawić się w szopkę „wskrzeszania legendy” po prostu robi swoje.

Silnie umocowany punk rock na „Złych Dzielnicach” słychać wyjątkowo dobitnie, bo cała płyta utrzymana jest w klimacie street punk. Nawet nazwy utworów jak „Zadyma”, czy „Stadionowi chuligani” świadczą o ulicznym charakterze grania Bang Bang. Wspomniana „Zadyma” jest utworem otwierającym płytę, a typowa dla ww. gatunku gitara za niewielką chwilę uzupełniona jest głębokim wypełnieniem basu wraz z nadaniem rytmu przez perkusję, która będzie utrzymywać w tym klimacie cały krążek. Kwestia muzyczna zgrywa się doskonale w jedną całość i właściwie utrzymuje się na podobnym poziomie przez wszystkie piosenki. Największym minusem tego wydawnictwa jest wokal, a raczej jego niedopasowanie do całości. Zarówno operatorzy sześciu jak i czterech strun dają sobie znakomicie radę podczas grania, ale śpiewanie nie jest ich najmocniejszą stroną. Nie twierdzę, że nie potrafią tego robić, ale w tym przypadku coś im nie wyszło, choć w niektórych momentach udaje im się zaśpiewać coś całkiem porywającego. Utwory „Chcemy Palić” czy „Rock and Roll” pokazują, że kapela może bardzo dobrze zgrać umiejętności muzyczne i wokalne członków zespołu, a wokal / wokale są pełne energii oraz dobrej zabawy jak to w tym podgatunku być powinno.

Do granej muzyki śpiewane teksty pasują z zasady dobrze. Ponownie odwołam się do ww. dwóch wspomnianych przy okazji dobrego wokalu „Chcemy Palić” i „Rock and Roll”, ponieważ także tutaj teksty najbardziej pasują do granej muzyki. Pozostałe może jakoś szczególnie się nie wyróżniają i także pasują, ale niestety „Punk’s Not Dead” to nic innego jak wymienianie nazw punkowych kapel ze zdaniem podsumowania na koniec. Sprawia to wrażanie czegoś co już było – podobne kawałki w których treść polegała na wymienianiu nazw zespołów były już kilkakrotnie. Jako pierwszy nasuwa mi się do głowy Guernica Y Luno, chociaż w jej przypadku zarówno charakter zespołu jak i znaczenie piosenki – pomimo takiego samego tytułu – było odwrotne.

Wkładka do płyty jest… bo jest. Mamy to co najważniejsze, czyli wszystkie teksty utworów, skład, a w środku zdjęcie członków zespołu, ale grafika zupełnie nie przypadła mi do gustu. Zdaję sobie sprawę z tego, że założenie było takie, aby jak najlepiej oddawała klimat „Złych Dzielnic”, ale może brak dobrego efektu to moje osobiste upodobania graficzne. Patrząc na wszystkie aspekty krążka można śmiało podsumować, że główną jego zaletą jest to co najważniejsze, czyli muzyka. Do dopełnienia całości brakuje jeszcze pasującego do niej wokalu. Biorąc pod uwagę dwie opisane piosenki „z wykopem” można się spodziewać, że zespół może jeszcze w przyszłości wydawać fajne płyty, jeżeli zdecyduje się pójść w tą stronę.
Wtedy nawet niedoskonała okładka byłaby niezauważalna w przy dobrej muzyce.

7/10

Rafał Dercz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *