BALLOON ASTRONOMY – 2012 – Balloon Astronomy

1. Crows In The Field 01:26
2. Even Odds 04:47
3. Roots Run Deep 05:13
4. The Odyssey 06:37
5. Gentle Day 01:22
6. Sourness Of Days 04:07
7. By The Strange Water’s Edge 05:26
8. Eagle 05:34
9. Sigmoid Fletcher 03:35
10. One Summer 06:00
11. For Jackie 02:40
12. Summer Afternoon 03:56

Rok wydania: 2012
Wydawca: cdbaby.com
http://balloonastronomy.com/


Nie wiem, czy to kryzys wieku średniego? Ale ostatnio urzekają mnie albumy, które mają z muzyką progresywną bez wątpienia dużo wspólnego, jednak nie jest to rock progresywny przeładowany, przekombinowany, zapętlony do granic możliwości. Jest to rock progresywny zdecydowanie bardziej ułożony, z pewnością bardziej melodyjny, można byłoby nawet powiedzieć piosenkowy. Ale mimo krótszych i prostszych form wyrazu, nie brak tej muzyce prawdziwych smaczków dźwiękowych, instrumentalnego kunsztu, nie mówiąc o świetnej realizacji, powodującej znakomite, przestrzenne brzmienie. Taka była ostatnia płyta It Bites „Map Of The Past”, która wyjątkowo mną owładnęła, podobnie jest właśnie z płytą Balloon Astronomy.

Balloon Astronomy, pewnie wielu zapyta, cóż to takiego? Spieszę więc donieść, że jest to powstały w kalifornijskim San Diego nowy projekt muzyczny, który stworzyli (często tak się dzieje) byli kuple ze szkolnej ławy: Jim Ledger (wokal, bas, gitary), oraz Glenn Little: (Klawisze). Bardziej znaną personą tego projektu, jest jednak osoba perkusisty, jest nim bowiem Nick d’Virgilio, który opuścił niedawno szeregi Spock’s Beard. Na albumie można usłyszeć również: na instrumentach perkusyjnych Jasona Smitha (Jason Smith Trio) , na gitarze akustycznej Mike’a Keneallyego (Mike Keneally Band), oraz na klarnecie Maxa Wernera (Kajak) .

Płyta składa się z 12-tu niedługich, urokliwych kompozycji, które pozwalają cieszyć ucho o każdej praktycznie porze, nieważne czy jest się zmęczonym, czy wypoczętym, muzyka bardzo pozytywnie nastraja do życia. Płytę rozpoczyna bardzo pogodna miniaturka „Crows In The Field” na której słychać krakanie wron, może więc skojarzyć się z płytą Fisha Scattering Crows”. Choć spośród utworów pewnie można znaleźć i te nieco słabsze, ale większość to po prostu balsam dla uszu, a zwłaszcza: „The Oddysey” (z fajnym brzmieniem melotronu), „Gentle Day” (wyjątkowo urocza miniatura), „By The Strange Water’s Edge” (bardziej melancholijna, może nawet nieco mroczniejsza, z partią klarnetu Maxa Wernera, z odgłosem burzy i deszczu), „Eagle” (bardzo genesisowa), oraz zamykający tą płytę tryptyk, który najlepiej postrzegać jako całość: „One Summer”, „For Jackie”, „Summer Afternoon”. No właśnie, zwłaszcza „One Summer”, którą obok „Clocks” wspomnianego wcześniej It Bites, umieściłbym w czołówce swojej prywatnej listy przebojów.

Astronomiczny balon wzlatuje wysoko, i chociaż na okładce widnieją dosyć gęste chmury, jednak muzyka, którą jest wypełniony, to gwarancja, że będzie nam wyjątkowo pogodnie.

9/10

Marek Toma

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *