BACH, SEBASTIAN – 2011 – Kicking & Screaming

1. Kicking & Screaming
2. My Own Worst Enemy
3. TunnelVision
4. Dance On Your Grave
5. Caught In A Dream
6. As Long As I Got The Music
7. I’m Alive
8. Dirty Power
9. Live The Life
10. Dream Forever
11. One Good Reason
12. Lost In The Light
13. Wishin’

Rok wydania: 2011
Wydawca: Frontiers



Od lat miałem przeświadczenie, że Sebastian Bach radzi sobie bez Skid Row niewiele lepiej niż zespół bez niego. Wyjątki w dyskografii jak epizod z Frameshift (notabene świetny album) to jedynie jedna jaskółka, która wiosny nie czyni. Jednak poprzednie solowe działania Sebastiana kompletnie do mnie nie trafiały. Nie pomogło nawet zaproszenie Axla Rose’a.

Podczas pierwszego przesłuchania nowej płyty to co wydaje się na niej charakterystyczne to nacisk na wokalizy. Wydaje się, że to linie melodyczne są elementami przewodnimi albumu. Nie gitary, nie rytmy (choć Bobby Jarzombek odwalił kawał dobrej roboty), nie solówki. Powiem więcej, że właśnie jeśli o śpiewanie chodzi, to „Kicking & Screaming” jest płytą niezwykle intensywną.
Ale wiele zależy na jakim sprzęcie będziecie słuchać albumu. Jeśli na przenośnych słuchaweczkach – będziecie tkwili w takim przeświadczeniu (sprawdzone na własnej skórze – i tu się kajam). Jeśli natomiast na porządnych głośnikach z „ciepłym dołem” ściana gitar w tłach wyrasta na element zaskakująco równorzędny ze wspomnianymi wokalizami. Faktem jest natomiast, że gitary rzadko są puszczone samopas – i poza kurtuazyjnymi fragmentami, gdzie solówka musi się pojawić (w końcu to muzyka rockowa), nie uświadczymy tu gitarowej swobody.

Musze przyznać, ze mimo sporego klimatycznego podobieństwa do ostatniej płyty Skid Row z Sebastianem, czyli „Subhuman Race” (tu podobnie czuć podskórnie jakiś grungowy posmak), nowa solowa płyta wokalisty bardzo przypadła mi do gustu. Jednym z powodów są pokłady energii, które Bach przekazuje słuchaczom. Chłopina się nie oszczędza – zdziera struny głosowe, niemal jak dwie dekady temu. Kolejnym atutem jest masa fajnych melodii.
Kolejne kompozycje są charakterystyczne i łatwe do zapamiętania.

Wadą płyty jest brak tak charakterystycznych ballad, jakie znajdowały się na każdej płycie Skid Row (18 & life, Wasted Time, Breaking Down). Wolniejsze utwory na „Kicking & Screaming” nie są tak dobre.
Odnoszę też wrażenie, że po początkowym zachwycie, a nawet zachłyśnięciu się tą produkcją, z biegiem albumu napięcie przysiada nieco. Szczególnie w środku, gdzie mamy dwa spokojniejsze kawałki, a po nich bodaj najsłabszy na płycie „Dirty Power”.
Na szczęście ostatnie trzy kompozycje znacznie poprawiają średnią i pozostawiają dobre wrażenie. Jeśli już mowa była o kompozycji najsłabszej, na drugiej stronie szali wymienię moich faworytów, są to: utwór tytułowy, następnie „My Own Worst Enemy” i „Dance on Your Grave”. To kawałki, które są fuzją atutów kompozycji Sebastiana – charakteryzują się zarówno niesamowitymi pokładami energii jak i świetnymi melodiami.

Po przesłuchaniu albumu, nawet jeśli komuś zdarzyło się ziewnąć raz czy dwa, w pamięci zostają te lepsze kompozycje. Dlatego mamy do czynienia z naprawdę dobrą płytą hard rockową, a na pewno najlepszym materiałem Sebastiana Bacha od czasów opuszczenia macierzystej kapeli (no i nie licząc „Absence of Empathy – Frameshift).

7/10

Piotr Spyra

Dodaj komentarz