B.O.S.C.H. – 2013 – Apparat

1. Der Apparat
2. Der erste Stein
3. Engel
4. Schwarzer Mann
5. Gier
6. Schwarze Sonne
7. Eiszeit
8. Der Sturm
9. Meine Welt
10. Ein Augenblick
11. Sklaven des Nichts
12. Amok
13. Die Lästerzungen
14. Treibgut der Zeit

Rok wydania: 2013
Wydawca: DUST ON THE TRACKS/MIG
http://www.bosch-music.de/en


B.O.S.C.H. i Die Krupps to piękne skojarzenie, mam nadzieję że również komplement dla naszych dzisiejszych bohaterów. Elektronika charakterystyczna dla Die Krupps właśnie zaczyna płytę brygady z Niemiec o nazwie B.O.S.C.H.. Mocne rockowo metalowe brzmienie gitar, industrialne bębny i wokal o szeroko rozumianym charakterze rockowym. Nic, tylko wrzucić CD do auta i w gaz. Oczywiście najlepiej nie na gaz, a benzynę ;), ale do tematu. Drugi utwór Der Ersted Stein to „marszowe” granie w stylu Rammstein, choć nieco lżejsze, bez tego często gotyckiego zabarwienia. Dobry i energetyczny metal pobrzmiewa, że można by o nim długo opowiadać.

Na żywo na dużej scenie muszą brzmieć genialnie i dawać kopa do zabawy. Jeśli chcieli by zagrać w Polsce, chętnie bym się na nich wybrał. Utwór Engel zaczynają ambientowe smaczki na wstępie i nagle… wow, moc tak rozwala moje głośniki że muszę przyciszyć sprzęt. Słuchając tej płyty ma się wrażenie z wielkim przekonaniem zresztą że Panowie z B.O.S.C.H. wiedzą jak się komponuje utwory, bo wszystko ma swój początek, rozwinięcie i zakończenie. Aranżacje może nie są nowatorskie, ale płyną i słucha się tego dobrze. Dobra promocja mogła by spowodować wiele na korzyści. Czwarty utwór na płycie Schwarzer mann przywodzi na myśl trochę wykonawców z pod znaku elektro. Nie wiem czy mam się tłumaczyć, dlaczego zawsze mam skojarzenia z innymi, ale jeśli tak jest to chyba wypada pisać szczerze to się słyszy. Nie odkrywamy tu nowego świata, ale też nie jest to tanie kopiowanie. Po prostu czysta inspiracja i wyraźne wpływy dynamicznej muzy rockowo metalowej, industrialnej oraz elektro. Znowu kolejne sygnały Die Krupps słyszę w pieśni Gier. Rzecz idealna do headbangingu pod sceną czy w klubie na tzw rockotekach.
Mamy też balladę pt Der Sturm. Skandynawia się kłania ze swoimi liryckimi klawiszami w stylu Amorphis. Słodko i pięknie (uwielbiam Amorphis). Rozwinięcie to głębokie metalowe gitary i uwaga, mamy chyba gościa, bo słyszę też głos kobiecy w tle. Nie jest to tandetny chwyt, ale ze smakiem dorzucone rozwiązanie aranżacyjne. Dalej mamy już mocne metalowe brzmienie gitar, trochę inne niż początek płyty, więcej powerchords i rocka, nie mniej dalej obecny jest ten specyficzny charakter metalu.

Wokalista jest dojrzałym artystą, który pozostawia dużo „powietrza” na inne instrumenty ale kiedy sam odezwie się to robi to w bardzo dobrym stylu. Dużo w jego wokalu słychać fascynacji dobrym metalem, nie prymitywnym growlem, ale głębokim metalowym gardłem. Koloryzuje wszystko filtrowanym przez efekty wstawkami, oraz innymi barwami o których dość trudno pisać, tego trzeba posłuchać.

Bardzo fajna płyta, godna uwagi. Gdyby nie możliwość napisania recenzji, nigdy bym na nich nie trafił, a szkoda, bo trzeba promować nowych artystów tak, aby docierali do jak największej liczby fanów dobrej muzyki.

8/10

Artur Kisarewski

Dodaj komentarz