1. Twin Babel
2. Private Fears
3. Libra’s Fall
4. My Last Time On Earth
5. India
6. Hold My Hand
7. A Man That No Longer Is
8. Forever Blind
Rok wydania: 2012
Wydawca: SG Records
http://www.azureagony.com
Karty na stół. Włosi z Azure Agony grają muzykę którą swobodnie można
podpiąć pod prog metal jak i rock progresywny. Wnioskując z opisu na
stronie wydawcy odnoszę wrażenie, że grupa woli być przyporządkowana do
tego pierwszego nurtu, wiele jednak jest przesłanek aby odbierać ich
utwory w nieco innych kategoriach.
Pi pierwsze bardzo indywidualne podejście do partii instrumentalnych.
Wydaje mi się chwilami, że mam do czynienia albo z fragmentami albumów
solowych, albo z kawałkami zorientowanymi na popisy solowe. Nie zrozummy
się źle. Indywidualizm poszczególnych partii nie odbiera tutaj nic ze
spójności kompozycji, ale tak nacisk na owe partie jak wyrazisty miks
instrumentarium pozwalają mieć takie przeświadczenie.
Temu podskórnemu przekonaniu pomagają zastosowane jako smaczki środki
wyrazu, a to nietypowe w rockowym/metalowym graniu instrumenty, a to
elektroniczny przester, lub nawet popowy na wskroś fragment. Patenty
takie brylują szczególnie w utworze tytułowym.
Na krążku, którego czas trwania dobija do godziny zespół zawarł osiem
dość długich utworów, ze średnią czasów okolicach 7 minut każdy
(najkrótszy ma 5, najdłuższy 10 minut).
Dobrze świadczy o talencie kompozytorskim fakt, że kawałki się nie dłużą
, każdy motyw jeśli nie przechodzi zgrabnie w kolejny, to na pewno
zapewnia rozrywkę i odmianę. Czasem nawet wydawało mi się, że w danym
momencie bez szkody dla kompozycji można było wstawić znacznik kolejnego
utworu… Cóż widocznie koncepcja twórców była inna.
Podczas jednego z pierwszych przesłuchań, moją uwagę przykuły partie
perkusji. Nie odważyłbym się powiedzieć, że mamy tu do czynienia z
bębnieniem. Rytmy są poprowadzone tak inteligentnie, że z całą
odpowiedzialnością i naciskiem opowiadam o tym, jak perkusista gra na
tym albumie (powtórzę – gra, nie bębni!).
Oczywistym jest, że jako zespół założony przez klawiszowa zarówno tła
jak i partie solowe, w tym pianino i typowo progmetalowe brzmienia są tu
istną ozdobą, jednak w tym przypadku pochwalę umiar z jakim zachowano
balans między klawiszami, a partiami gitar – bardzo porządnymi notabene.
Domyślam się, że płyta może być albumem zorientowanym na jedną tematykę,
jednak tak forma kopii recenzyjnej, jak i informacje na stronie
internetowej nie skłoniły mnie do dalszych poszukiwań. Powiem więcej
niekoniecznie jest mi potrzebna dogłębna analiza tekstów. Generalnie
płyty India słucha się dobrze i to mi wystarcza.
Wbrew pozorom nie uświadczymy tu ani motywów etnicznych ani folkowych,
choć incydentalnie pojawiają się tak smyki, jak i instrumenty pokroju
akordeonu.
I owszem, gdyby chcieć się czepiać każdy znajdzie w kompozycjach Azure
Agony wpływy tuzów progresywnego grania, ale Włosi poruszają się na tym
polu na tyle sprawnie, że nie odbieramy tego na zasadzie zapożyczeń, ale
raczej stylistycznych wpływów czy wskazówek
Grupa gra zatem ostro acz skomplikowanie, ale też przestrzennie i
inteligentnie. Dla mnie sporą zaletą jest to, ze wolniejsze fragmenty
nie dłużą się. Grupa nie zwykła pastwić się nad motywem i ogrywać go w
nieskończoność – na tym polu wielki plus za powściągliwość.
Gdzie zatem haczyk? Owszem i takowy istnieje. Zespół funkcjonował
niegdyś jako twór instrumentalny i to zgranie słychać. Nowy nabytek –
grupy, wokalista operuje manierą dość specyficzną w pewnych rejestrach.
Niby wszystko jest ok., linia melodyczna jest prowadzona bez zbędnych
zrywów, ale tez bez wpadek, by nagle we fragmentach wymagających
podejścia bardziej zaangażowanego, wyszło szydło z worka. I właściwie
trudno mi powiedzieć, czy drażni mnie sposób w jaki Federico Ahrens
zapędza się w górki czy charakterystyczne vibratto na wykończeniach.
Sama barwa jego dość wysoko zawieszonego głosu jest ok.
Nawet zastanawiam się na ile to brak umiaru w ferowaniu swoimi
umiejętnościami technicznymi, a na ile moje uprzedzenie. Faktem jest
(wracając do pierwszego akapitu), że takie wokalizy bardziej będą do
zaakceptowania przez słuchaczy obcujących na co dzień z ambitnymi
środkami wyrazu i progresywnym rockiem.
Polecę płytę zatem z różnych względów ludziom gustujących w muzyce
ambitnej i złożonej a z innych w ciężkim metalowym progmetalowym graniu.
7/10
Piotr Spyra