1. Owner Of A Lonely Hearts – (cover Yes)
2. Ma Baker – (cover Boney M.)
3. Stayin’ Alive – (cover Bee Gees)
4. Roboter – (cover Kraftwerk)
5. White Wedding – (cover Billy Idol)
6. Another Day In Paradise – (cover Phil Collins)
7. Message In A Bottle – (cover The Police)
8. Locomotive Breath – (cover Jethro Tull)
9. Life Is Life – (cover Opus)
10. Somebody To Love – (cover Jefferson Airplane)
11. Don’t Bring Me Down – (cover Electric Light Orchestra)
12. My Heart Will Go On – (cover Celine Dion)
bonus:
13. I Was Made For Loving You – (cover Kiss)
Rok wydania: 2012
Wydawca: Phonotraxx Publishing
http://www.axxis.de
Grupy Axxis sympatykom power metalu przedstawiać raczej nie trzeba. Z
różnymi zmianami w składzie istnieją od roku 1988 a już w roku 1989 ich
pierwszy album, „Kingdom of the Night”, okrzyknięty został najlepiej
sprzedającym się debiutanckim krążkiem zespołu rockowego w Niemczech.
Obecny skład zespołu to: Bernhard Weiss – wokalista, Harry Oellers –
klawiszowiec (oboje od początku w grupie), Rob Schomaker – gitara basowa
(w grupie od 2004 roku), Alex Landenburg – perkusja (od 2008) oraz
Marco Wriedt – gitara (od 2007). Ich dorobek płytowy jest naprawdę
bardzo imponujący: dwanaście płyt studyjnych, pięć koncertowych i
kompilacji, czternaście singli i mini albumów plus koncertowe DVD. Jak
to zwykle bywa, są wśród nich płyty, przy których na koncertach rwali
sobie włosy fani i fanki grupy, ale i nie brakuje takich, przy których
włosy rwali sobie krytycy.
Grupa zagrała też mnóstwo koncertów i właśnie po jednej z tras
koncertowych, w czasie której Axxis świętowało swoje dwudziestolecie,
muzycy wpadli na iście szatański pomysł. Otóż postanowili wziąć na
warsztat i zaprezentować fanom swoje interpretacje piosenek wykonywanych
przez różne zespoły i wykonawców słuchanych w latach ich młodości. A że
od 2011r. Axxis ma własną wytwórnie płytową, Phonotraxx Publishing,
nikt nie mógł im w tym przeszkodzić (choć po przesłuchaniu płyty
niektórzy pewnie powiedzą, że szkoda iż tak się nie stało) i tak o to
otrzymujemy składankę dwunastu, a w wersji europejskiej (i podobno tylko
europejskiej) trzynastu kompozycji, pełną hitów pierwotnie wykonywanych
przez zespoły i wokalistów z różnych gatunków muzycznych.
Od razu muszę ostrzec, że „reDISCOver(ed)” należy potraktować z lekkim
przymrużeniem oka. Muzykom z Axxis nie chodziło bowiem o konkurowanie z
oryginałami, lecz bardziej o przedstawienie tych utworów w swoim
charakterystycznym stylu. Tym bardziej, że falsetowaty głos Bernharda
jest na tyle specyficzny, iż do niektórych utworów w oryginale po prostu
by nie pasował. Całość nagrano w typowo rockowo-metalowej sekcji
instrumentalnej i mimo braku udziału jakiś specjalnych gości, ich wersje
w większości utworów wypadły świetnie. Napisałem w większości, gdyż
wśród tych trzynastu pozycji znalazły się także dwa „koszmarki”, których
chętnie z tej płyty bym się pozbył. A mowa tu o Axxisowskiej wersji
utworu Phila Collinsa „Another Day in Paradise” (muzyka świetna, ale
wokal Bernharda pozostawia wiele do życzenia) i kompletnym
nieporozumieniu, jakim jest umieszczenie na płycie ich coveru utworu
Celine Dion „My Heart Will Go On”. Nienawidzę tego utworu w oryginale i
gdybym był kapitanem Titanica, a ktoś zagrałby ten utwór na pokładzie,
sam skierowałbym statek na górę lodową. Choć Axxis zagrało go lepiej,
niż brzmi wersja oryginalna, to niestety nadal go nie cierpie. Na
szczęście to tylko dwie łyżki dziegciu w trzynastołyżkowej beczułeczce
miodu. Cała reszta jest po prostu świetna. Począwszy od otwierającego
płytę klasyka grupy Yes „Owner Of a Lonely Hearts”, w którym
rozbudowana solówka na końcu dodała sporu uroku utworowi i mocno go
przedłużyła, a pulsujący w nim „krowi dzwonek” sprawił że mój tyłek
podrygiwał w fotelu przez cały czas jego grania, poprzez hardrockową
wersje „Ma Baker” z repertuaru grupy Bonney M, w której klawisze
umiejętnie zastąpiono mocno przesterowaną gitarą, „Staying Alive” Bee
Gees gdzie wokalista Axxis spisał się o niebo lepiej niż Robin Gibb w
oryginale, „Roboter” Kraftwerków w iście industrialnej wersji, klasyk z
repertuaru Billiego Idola „White Wedding”, kapitalną, znacznie
mocniejszą od oryginału wersją „Message In A Bottle” grupy The Police,
gdzie perkusista niczym Zwierzak z Muppet Show nap……la w perkusję
ile sił w dłoniach (przepraszam za zwrot), lekko bluesowy na wstępie
„Locomotive Breath” z repertuaru Jethro Tull, poprockowo brzmiący „Life
is Life” grupy Opus, po hardrockowy „Somebody to Love” grupy Jefferson
Airplane z kapitalnymi Hammondami w tle, „Don’t Break Me Down” z
repertuaru ELO oraz kończącego płytę Kissowskiego hiciora z płyty
„Dynasty” z 1979 r., „I Was Made For Loving You”.
Reasumując, dla fanów Axxis pozycja obowiązkowa. Dla tych, którzy lubią
czasem pożartować sobie z klasyków – także. Natomiast dla ortodoksyjnych
wyznawców tylko oryginalnych wersji – strata czasu. Ale mam nadzieje,
że tych jest niewielu, bo płyta to świetna i myślę, iż może sprawdzić
się jako świetny podkład muzyczny na rockową imprezkę.
8/10
Irek Dudziński