1.Shepherd Of Fire
2. Hail To The King
3. Doing Time
4. This Means War
5. Requiem
6. Crimson Day
7. Heretic
8. Coming Home
9. Planets
10. Acid Rain
Rok wydania: 2013
Wydawca: Warner Bros.
http://www.avengedsevenfold.com/
Avenged Sevenfold jest zespołem bardziej znanym za oceanem niż w
Europie. Avenged. Ich ostatnia płyta to „Hail to the King” i to jej
przyjrzymy się, przez parę chwil.
Początek to klasyczny lecz nowocześnie zagrany lekki thrash metal w
stylu Megadeth za czasów „Countdown to Extinction”. Melodyczne i
rytmicznie dość proste riffy, przybijane nieskomplikowanymi rytmami
bębnów. Aranżacja tradycyjna: wstęp, zwrotka, refren, solo itd. Mimo
wszystko fajnie się tego słucha. Brzmienie solidnie zrealizowane gdzie
m.in. odpowiedzialny za miks jest Andy Wallace, bardzo znany w
środowisku realizatorów dźwięku do których się zaliczam. Pięknie
czytelnie i dynamicznie. Kolejny utwór na płycie – tytułowy „Hail to the
King” to całkiem „przebojowa” kompozycja z chwytliwym refrenem.
Dużo „drugich” wokali, lekkie zapędy symfoniczne słychać m.in. w utworze
„Requiem” gdzie już na wstępie słychać chór jak dobrze słyszę nie tylko
muzyków z Avenged Sevenfold .
Aranżacje smyczkowych instrumentów powstały jako nagranie żywej orkiestry z Kalifornii.
„Crimson day” to już niejako ballada metalowa. Ktoś chyba chciał zrobić
coś w stylu Metallica, bo ten utwór wyraźnie przywodzi na myśl takie
tytuły jak „Fade to black” czy „Nothing Else Matters”. Dalej robi się
znowu w stylu Megadeth. Nie chcę tego pisać, (ale muszę), że to jednak
zdecydowanie zaradne ( czyt. sprytne ) inspirowanie się największymi
naszych czasów twórcami thrash metalu. „Heretic” bo o nim piszę to
najlepsze patenty w stylu pana Mustaine.
Bądźmy szczerzy, nie jest to odkrywanie nowego lądu. „Coming home” to
żywcem nowożytny Iron Maiden. Z drugiej strony tak grać i tworzyć, to
też rzecz nie prosta, bo przecież nie są to plagiaty. Własny aranż,
melodia i klimat wynikający z całości to też sztuka. Chcę też wyraźnie
zaznaczyć, że dotyczy to kilku wymienionych utworów, żeby nie było
wątpliwości. Nie mniej jednak podobieństwa są ewidentne i nie da się
tego ukryć.
Muzyka Avenged Sevenfold to nie do końca moje klimaty, nie mniej jestem
pewien że wielu przypadnie do gustu. Duże festiwale i imprezy plenerowe
na potężnym nagłośnieniu to ich świat. Polecam tę płytę tym i nie tylko
którzy lubią nieskomplikowane i energetyczne granie z pod znaku
melodyjnego thrash rock-metalu.
8/10
Artur Kisarewski