AVANTASIA – 2022 – A Paranormal Evening With The Moonflower Society

Avantasia - Paranormal Evening...

1. Welcome to the Shadows
2. The Wicked Rule the Night
3. Kill the Pain Away
4. The Inmost Light
5. Misplaced among the Angels
6. I Tame the Storm
7. Paper Plane
8. The Moonflower Society
9. Rhyme and Reason
10. Scars
11. Arabesque
12. Paper Plane – Tobias’ Demo Version

Rok wydania: 2020
Wydawca: Nuclear Blast
https://www.facebook.com/avantasia/


Trochę wpadłem we własne sidła. Tak na chłodno stwierdzam, że do dzisiaj cień na mój odbiór tego albumu kładą wysokie oczekiwania, które zbudowałem z swojej głowie za sprawą genialnych kawałków wybranych do promocji płyty.

Single nastawiły mnie huraoptymistycznie do tego materiału. Nad „The Moonflower Society” z klimatycznym animowanym teledyskiem unosił się duch pompatycznych rockoper na miarę Meat Loafa… Z kolei „The Wicked Rule the Night” jeden z najmocniejszych, najcięższych kawałków projektu (może obok „Book of Shallows” w którym śpiewa Mille Petrozza) do dzisiaj jest moim ulubieńcem. Zauroczył mnie też „Misplaced among the Angels”, co ciekawe nie jestem przesadnie fanem Nightwish – ale w tym przypadku – wow, normalnie ciarki na skórze. „The Inmost Light” kazał mi trochę wstrzymać lejce. To drugi już zeszłoroczny kawałek z Michaelem Kiske (po występie w MSG) po którym jestem zawiedziony. Słuchałem tych utworów dziesiątki razy. Nie mogłem się doczekać całej płyty. Pierwsze reakcje przedpremierowe były tyleż entuzjastyczne… co przesadzone. Fani rozpływający się nad najlepszą produkcją projektu, ewidentnie dali się dopaść zauroczeniu, bo całość nie trzyma tak wysokiego poziomu. Wróćmy jednak do pozytywów.

Otwieracz jest więcej niż w porządku. Po kolejnych kawałkach (które nota bene były wspomnianymi singlami) otrzymujemy kapitalny „I Tame the Storm” z Jornem na wokalu i spokojniejszy „Paper Plane” (demo jako kawałek bonusowy też daje radę). Zdecydowanie najlepszy na płycie „The Moonflower Society” kradnie show, bo już następny kawałek z Ericiem Martinem zaliczę do kategorii słabszych. „Scars” z jednym moich ulubionych głosów wszechczasów – Geoffem Tatem, bardzo dobry, ale nie ma startu do „Seduction of decay”. I na koniec kawałek, który mnie zbija z tropu. Nie, nie powiem że jest to moje rozczarowanie – palmę pierwszeństwa w tej kategorii oddam „The Inmost Light”. „Arabesque” jest jakiś taki napompowany, przesadzony… i sprawia wrażenie poskładanego na siłę. Utwór który miał być kulminacją albumu, mnie kompletnie nie przekonuje. Główny motyw niby utrzymany w estetyce arabskiej, bardziej kojarzy mi się ze świątecznym klimatem Trans-Siberian Orchestra – i delikatnie mówiąc nie tego oczekiwałem.

Jednak „A Paranormal Evening With The Moonflower Society” to bardzo dobra płyta. Możliwe, że wybitne kawałki przyćmiły w moim odczuciu te bardzo dobre, co sprawia, że przy dwóch, trzech dobrych – wrażenia trochę opadają. Album nie przebija ani płyty poprzedniej, ani tym bardziej mojego ulubionego „Scarecrow”. Jednak te cztery genialne utwory umieściłbym zdecydowanie w setlistach na następnej trasie (mimo, że włos mi się zjeżył jak gdzieś na YT zasłyszałem jak Ralph Scheepers kaleczył melodie na żywo). Całości słucham chętnie, a nawet zaliczyłem do czołówki moich ulubionych płyt zeszłego roku. Może jestem wobec Avantasii wymagający – ale to szorstka miłość.

8/10

Piotr Spyra

Dodaj komentarz