AURORA PROJECT, THE – 2009 – Shadow Border

The Aurora Project - Shadow Border

1. Human Gateway (7:37)
2. The Trial (6:55)
3. Photonic Reunion (4:34)
4. The Confession (5:39)
5. Another Dream (5:33)
6. Within the Realms (7:47)
7. Shadow Border (16:26)

Rok wydania: 2009
Wydawca: Laser’s Edge


Okazuje się że w Holandii rozkwitają nie tylko tulipany ale również muzyka progresywna. Jeszcze niedawno zachwycałem się rewelacyjnym debiutem 5Bridges a tymczasem trafiła do mnie kolejna ciekawa płyta: „Shadow Border” The Aurora Project. Nie jest to debiut, lecz ich drugi album (pierwszy”Uspoken Words” wydali w 2005 roku). Produkcją zajął się Joost van den Broek (Ayreon, After Forever).
Zespół szykuje nie lada gratkę dla swoich fanów. Już w wkrótce ma się ukazać album z coverami! Płyta ma być udostępniona w całości na stronie zespołu a ostatnia z kompozycji została demokratycznie wybrana przez fanów tej grupy w drodze głosowania.

Tak jak 5Bridges osadzony był bardziej w klasycznej progresywnej konwencji, tak tutaj mamy do czynienia z dźwiękami zdecydowanie ostrzejszymi, jednak nie do końca…
Mimo iż gitary brzmią stosunkowo ciężko, ostrość brzmienia neutralizowana jest skutecznie przez niezwykle przejrzysty wokal Dennisa Binnekadea. Tak więc zespół balansuje gdzieś pomiędzy progmetalową estetyką a neoprogresywnymi standardami. Tego typu zabiegi możemy ostatnio obserwować dosyć często, jako przykład mogą posłużyć tutaj ostatnie dzieła Areny czy Galahad… The Aurora Project bliżej może jednak do ostrzejszego Thresholda. Solówki jakimi raczy nas Remco van den Berg często kojarzą mi się właśnie z tymi którymi Karl Groom raczy nas na płytach tejże formacji.
Wokalista natomiast czasami popada w podobną manierę wokalną jak Adam Łassa z Abraxas, zwłaszcza w utworze „The Confession”.

Chociaż cała płyta jest niezwykle równa, to końcówka jest jak finisz wytrawnego biegacza. Ostatnia kompozycja, tytułowa: „Shadow Border” jest najdłuższa (trwa przeszło kwadrans) a zarazem najbardziej zróżnicowana. Idealnie pokazuje jak duży potencjał tkwi w tym zespole. Śmiem twierdzić, że to co najlepsze jest dopiero przed nimi.

Słuchanie „Shadow Border” sprawia z pewnością nie mniejszą przyjemność niż podziwianie holenderskich tulipanów. Sceptycy pewnie zarzucą mi, że takich grup można znaleźć na pęczki. Mnie akurat to nie zraża bo jak to z pękami tulipanów bywa, każdy ma inną barwę i każdy nieco inaczej pachnie.

8/10

Marek Toma

Dodaj komentarz