1. Labyrinth
2. Of Pawn and King
3. God of the 3rd Millennium
4. Irradiance
5. Marionettes
6. Stairs to nowhere
7. Cry of Moribund Butterflies
8. Within the eyes of Angels
Rok wydania: 2012
Wydawca: Icaros Records
http://www.facebook.com/AsgaardOfficial
Nie spodziewałem się, że Asgaard da jeszcze o sobie znać i to w takim
stylu. W przeszłości zespół zaskarbił sobie uznanie wielu ludzi, którzy
zapewne nie mogli się doczekać nowych kompozycji. Ich oczekiwanie
dobiegło końca i już teraz mogą się raczyć „Stairs To Nowhere” albumem,
który wyniósł zespół na wyższy pułap artystyczny.
Wydawnictwo oprawiono w profesjonalne, klimatyczne opakowanie
zawierające atmosferyczne fotografie, naznaczone burżuazyjnym kolorytem
(cygaro, lampka wina). W tej materii jest, na czym zawiesić oko. Fachowa
oprawa sprawia, że biorąc w ręce nowy wypiek Asgaard, po prostu trzeba
go obadać.
Dźwiękowo postawiono na bogactwo i rozbudowanie, a same kompozycje
zostały zrealizowane z dużym rozmachem. Panuje swoisty przepych, któremu
towarzyszy specyficzny, ponury nastrój. Nie uświadczymy tu typowych,
piosenkowych struktur, a skomplikowane labirynty aranżacyjne. Na próżno
też szukać przebłysków światła oraz radosnych znaków. Czasem robi się
lżej, przyjaźniej, czego przykładem może być przestrzenny „Cry of
Moribund Butterflies” zawierający sporo klasycznych naleciałości. Sporym
plusem „Stairs To Nowhere” są pomysłowe i do tego dobrze zagrane partie
klawiszy – należą się brawa dla Wojtka Kostrzewy. Jak słychać, edukacja
muzyczna nie poszła w las. „Flumen” nie ogranicza jedynie do kreowania
zwykłego tła. W jego grze pojawia się sporo jazzowych oraz klasycznych
elementów. Potrafi on stworzyć odpowiedni klimat, a jego instrument to
nie tylko dodatek zdławiony resztą instrumentarium. Obok stylowych
klawiszy, również w kwestii wokalnej dzieje się naprawdę wiele –
„Quazarre” stosuje różne barwy i stara się jak najbardziej urozmaicać
swoje partie. Wychodzi mu to jak należy. Różnorodność w tym względzie
wzbogaca klimat i poszerza horyzonty.
Słuchając tego krążka nierzadko słychać wpływy Arcturus, ale to nie
powinno dziwić – takie porównania pojawiały się już w przeszłości i
chyba nikomu to nie wadzi. Album zawiera masę wszelkiego typu
ornamentacji i zmian klimatu. Pojawiają się elektroniczne zdobniki (God
of The 3rd Millennium), szeptane wokale, drapieżne growle, atmosferyczne
wstawki innych instrumentów (Cry of Moribund Butterflies). Słychać, że
ktoś się nad tym natrudził chcąc by działo się jak najwięcej. Cieszy
fakt, że cały ten zgiełk nie został przesadzony – wszystko jest w
normie. Ciekawym uwieńczeniem jest „Within The Eyes of Angels”, przy
którym daje się wyczuć celtycko – folkową aurę. Kompozycja posiada
przyjemny klimat i co istotne, ciekawy pomysł.
„Stairs To Nowhere” nie pozwala na nudę, bo co chwilę pojawia się coś
nowego – to główny atut. Minusem może być pewien brak płynności, co
momentami daje się we znaki. Nie wiem skąd to się bierze, ale czasami
coś jakby haczyło (i nie chodzi o rysy na płycie ;)).
Tak czy inaczej, Asgaard powrócił z mocnym materiałem. Kiedyś dało się
słyszeć braki i niedociągnięcia – szczególnie od strony technicznej. Tym
razem jest dużo lepiej – muzyka zyskała na wartości i klimacie. „Stairs
To Nowhere” jest dla mnie miłym zaskoczeniem. Warto się wgryźć w ten
materiał i spędzić z nim kilka wieczorów np. przy lampce wina i cygarem w
ręce.
7/10
Marcin Magiera