ARKANA CODE – 2017 – Brutal Conflict

ARKANA CODE - Brutal Conflict

01. Intro
02. Violent Human Corruption
03. Oppressor Of Darkness
04. Escape From My Mind
05. Tortured By My Mind
06. Mutilated Reality
07. Dismember The Control
08. The Holocaust Horde
09. Mortuary March
10. Psychiatric Kingdom
11. Astral Illusion

Rok wydania: 2017
Wydawca: Metal Scrap Records
https://www.facebook.com/arkanacode/


Arkana Code istnieje już długo (od 2008 roku), lecz dopiero w ubiegłym roku udało się włoskiemu zespołowi wypłynąć na szersze wody muzycznego rynku za sprawą debiutanckiego pełnego albumu pt. „Brutal Conflict”. Najprościej można go opisać jako jedenaście kompozycji, zamkniętych w 43 minutach szybkiego i ostrego death metalu, z przyjemnym i melodyjnym początkiem.

Trzeba przyznać, że muzycznie to całkiem udane wydawnictwo. Można nawet rzec, iż w całkiem przystępny sposób raczy słuchacza niezbyt ekstremalnym technicznym death metalem, którego melodyka sprawia wrażenie, jakoby od czasu do czasu kierowała się w stronę thrashu. Należy też zaznaczyć, że debiut Włochów posiada wszelkie składowe bycia naprawdę dobrym albumem – jest szybki, mocny, ekspresywny i słychać w nim wysokie umiejętności i zaangażowanie całej ekipy, która zdecydowanie się nie oszczędza. Pomysłów i ciekawych momentów również na nim nie brakuje, a kompozycje choć są do siebie podobne, to nie na tyle, by mówić tu o monotonii czy nudzie.

Mimo tego, co napisałem powyżej, nie jest do końca tak wspaniale, jakby się mogło wydawać, ponieważ bliższe poznanie „Brutal Conflict” obnaża jego pewne techniczne bolączki. Na szczęście większość z nich można śmiało uznać za zwykłe czepialstwo i zbyć stwierdzeniem, że to „kwestia gustu”. Jednak najbardziej istotną z nich (absolutnie nie do pominięcia) jest bez wątpienia słabe brzmienie płyty, a zwłaszcza perkusji, które swą niedoskonałością dość mocno i negatywnie rzutuje na odbiór całości. Po prostu jest płaskie i nijakie, a dźwięki perkusji sprawiają wrażenie mocno skompresowanej. Bez wątpienia debiut zespołu z Abruzji skutecznie się na tej kłodzie wyłożył. Co prawda ginie to trochę w gęstwinie szybkich i (co by nie mówić) udanych riffów, przykrytych grubą warstwą chwilami niezbyt wygórowanego, aczkolwiek pasującego tu growlu, ale i tak jest niestety słabo. Szkoda, bo płyta sama w sobie nie jest zła.

6/10

Robert Cisło

Dodaj komentarz