1. TilT – Runął już ostatni mur
2. Kult – Gaz na ulicach
3. Dezerter – Spytaj Milicjanta
4. Izrael – Psalm 125
5. Armia – Niezwyciężony
6. Brygada Kryzys – Ty Tylko Ty
7. Brygada Kryzys – Centrala
8. Klaus Mitffoch – Powinność Kurdupelka
9. Klaus Mitffoch – Wiązanka cz. 4
10. Oddział Zamknięty – Horror
11. Perfect – Lokomotywa z ogłoszenia
12. L4 – Super para
13. Arka Noego – Najlepszy na Świecie
Bonus: Arka Noego – teledysk Najlepszy na Świecie
Rok wydania: 2011
Wydawca: Metal Mind
http://arkanoego.pl/
Przyznam, że czekałem na kolejną płytę Arki Noego. Wszystkie poprzednie
świetnie się sprawdzały i zapewniały zarówno moim pociechom jak i
przyznam szczerze, że dorosłej części rodzinki sporą dawkę zabawy. O
„Panu Krakersie” dosyć wiele się pisze. Myślałem, że 10 z kolei krążkiem
Arkowicze mnie zaskoczą. I zrobili to. Tylko niestety nie tak jak bym
sobie tego życzył.
Pytanie, które zadała mi moja 7 letnia córka gdy po raz pierwszy
słuchałem tego krążka sprawiło, że zacząłem zastanawiać się w jakim
kierunku zmierza w tej chwili Arka Noego i co będzie dalej. A pytanie
córki brzmiało : „Tatusiu, dlaczego Arka Noego gra taką dziwną muzykę? Jak mam teraz tańczyć z braciszkiem?”
I tak naprawdę to nie wiedziałem co mam jej odpowiedzieć. Czy też może
od razu wysłać całą trójkę na przyśpieszony kurs pogo. Wszystkie
poprzednie płyty Arki szybko powodowały taki swoisty pozytywny przypływ
ciepła i radości w domu i podrywały milusińskich do dylania. Wszystkie
oprócz tego. Cały czas zastanawiam się nad sensem wydania tego krążka.
Naczytałem się wersji o tym jak to podczas jazdy samochodem dzieci
spytały Roberta „Litze” słuchającego akurat jakieś stacji radiowej
nadającej stary polski dobry rock, dlaczego właśnie oni nie nagrają
takich wersji. I tak naprawdę pewnie nie zrozumiem czy ta płyta powstała
by zadowolić bardziej rodziców niż dzieci.
Tym razem Arka Noego wzięła na warsztat klasyków polskiego rocka i punk
rocka czyli muzykę na której tak naprawdę większość z nas się
wychowała. Tyle że w żaden sposób utwory te nie trafiają do dzieci. A
myślałem, że właśnie o to w tym wszystkim chodzi. Żeby nowa płyta Arki
Noego tak jak poprzednie była czymś co sprawi, że przy kolumnach razem
rozsiądą się i rodzice i ich potomstwo. A tymczasem, gdy puściłem „Pana
Krakersa” dzieciaki czmychnęły mi do drugiego pokoju. Zastanawiam się w
czym tkwi problem. Czy w tym morderczym tempie grania jaki narzucili
muzycy czy też w tym, że dzieci po prostu nie rozumieją tego co na tej
płycie śpiewają ich rówieśnicy. Ja wiem, że czasy się zmieniły. Ale jak
mam wytłumaczyć dziecku dlaczego ktoś śpiewa „Gaz, gaz, gaz na ulicach”
(„Gaz na ulicach” Kult) albo ”Dajcie nam żyć, dajcie nam śmielej
marzyc” („Wiązanka cz.4” Klaus Mitffoch). Jeżeli chodzi o wykonanie
samej muzyki to naprawdę jest ostro. Jak na punk i punk rock przystało.
Bądź co bądź Arka Noego w swoim składzie ma w tej chwili większość
muzyków z Luxtorpedy plus 12 do 15 dzieciaków z przyjaciółmi. I pod tym
względem naprawdę nie mam czego się przyczepić. Tylko, że czy nie jest
to za ostry repertuar na delikatne dziecięce uszka? Moje dzieciaki tego
nie dźwignęły. Ja tego repertuaru wyśpiewanego dziecięcymi wokalami też
nie. Nie ocenię tego albumu, bo pewnie wywołałbym wojnę biorąc pod uwagę
jakie padają zachwyty pod adresem tego wydawnictwa. Musicie osadzić
sami czy takiej Arki Noego chcecie. Ja z tego okrętu wysiadam. Przykre
ale moje pociechy również.
Irek Dudziński